Cześć moi drodzy!
W kwietniu 2019 roku, odbyłem podróż do Gruzji. Do wyjazdu solidnie się przygotowałem, a plan zrealizowałem w niemal 100 %. Całą wyprawę opisałem na blogu -> GRUZJA (klik).
Postanowiłem w osobnym poście, opisać pod kątem praktycznym swój plan. Wierze bowiem, iż będziecie mogli wyciągnąć z tego coś dla siebie.
Opiszę każdy dzień po kolei, w jaki sposób się przemieszczałem, gdzie spałem, co po kolei robiłem, jakie miejsca odwiedziłem.
Mam nadzieję, że wpis okaże się przydatny i pomocny w zaplanowaniu Waszej podróży do Gruzji.
Zapraszam do lektury 🙂
Dzień pierwszy
Do Gruzji udałem się samolotem linii wizzair z Warszawy do Kutaisi. Lot trwa 3 h (należy doliczyć 2 h czasu do Polskiego). Lotnisko od miasta dzieli około 20 km. Sam pokonałem ten dystans taksówką (kiedy wracałem, pieszo), a to dlatego, że nie było wówczas żadnego autobusu do miasta (jedynie do Tbilisi). W pierwszej kolejności zameldowałem się w hostelu (Kutaisi By Kote) i około 15:00 ruszyłem zwiedzać. Co i jak zwiedziłem w Kutaisi, dokładniej dowiecie się z TEGO wpisu. Wieczorem zjadłem blisko głównego placu i wróciłem do hostelu.
Dzień drugi
Drugiego dnia już o 7:00 rano wyszedłem z hostelu, aby jak najszybciej złapać marszrutkę do Mestii. Marszrutki odjeżdżają z TEGO miejsca, wystarczy popytać o kierunek i później czekać, aż samochód się zapełni. Ruszyłem o 10:00, by po 5 godzinach dotrzeć na miejsce. W pierwszej kolejności, poszedłem się zameldować w zamówionym noclegu i został mi wieczór na zwiedzanie. Przeszedłem się trochę po mieście, zjadłem kubdari, wypiłem lampkę wina w jednej z knajpek i wróciłem do pokoju.
Dzień trzeci
Trzeci dzień w całości spędziłem w Mestii. Na początku zjadłem śniadanko. Zwiedziłem dokładniej miasteczko oraz poszedłem do lodowca Chalaadi (dokładne relacje i to co zobaczyłem, macie TUTAJ). Wieczorem ponownie wyszedłem zjeść, ale już w innym miejscu.
Dzień czwarty
Po drugiej nocy w Mestii, zjadłem śniadanie i pojechałem do Batumi. Zapisałem się do marszrutki jeszcze poprzedniego dnia (można to zrobić mniej więcej w TYM miejscu). Pojechałem do Zugdidi, gdzie przesiadłem się do kolejnego samochodu do Batumi (Pan kierowca wszystko pokazuje, więc ciężko się zgubić). Zameldowałem się w hostelu i ruszyłem pozwiedzać miasto. Co zobaczyłem, przeczytacie TUTAJ.
Dzień piąty
Tego dnia od rana do wieczora zwiedzałem Batumi, o czym dokładniej przeczytacie TUTAJ i TUTAJ.
Dzień szósty
Szóstego dnia pobytu w Gruzji, jechałem pociągiem z Batumi do Tbilisi. Bilet kupiłem jeszcze w domu przez TĘ STRONĘ. Podróż trwała 5 godzin i o 13:00 dojechałem do stolicy Gruzji. Jeśli chodzi o dojazd z Dworca do centrum miasta, wystarczy skorzystać z metra. TUTAJ jest stacja metra, przed wejściem kupisz i załadujesz kartę, która będzie Ci służyła przy kolejnych przejazdach. Spotkałem się z Panem od mieszkania, w którym miałem spać kolejne dwie noce, po czym ruszyłem na zwiedzanie. O tym co zobaczyłem, przeczytasz TUTAJ i TUTAJ. Wieczorem posiliłem się pierogami chinkali.
Dzień siódmy
Cały siódmy dzień w Gruzji, poświęciłem na zwiedzanie Tbilisi. Dokładnie opisałem to w TYM i TYM wpisie, do których lektury serdecznie Was zachęcam.
Dzień ósmy
Ósmego dnia, z samego rana ruszyłem na metro, odjeżdżając do stacji Didube. Tam miałem złapać transport do Kazbegi. Początkowo złapał mnie taksówkarz, oferując przejazd za 20 lari, jednak później z megafonów słyszałem, że marszrutki jeżdżą za 10 lari. Czekając w samochodzie zbyt długo, wysiadłem i poszedłem na marszrutkę, którą za niedługo odjechałem. W Kazdegi zatrzymałem się w TYM miejscu i polecam, ponieważ Pani gospodyni pomogła mi w trudnej sytuacji, którą opisałem TUTAJ. Tego dnia wszedłem pod Klasztor Cminda Sameba, o czym więcej napisałem TUTAJ.
Dzień dziewiąty
Od tego dnia mój pierwotny plan rozjechał się z tym, co się wydarzyło i musiałem przedłużyć swój pobyt w Gruzji. O tym przeczytacie TUTAJ. Jednak plan był taki, aby dojechać do Tbilisi, następnie do Kutaisi i tam zanocować, w tym samym hostelu co na początku wyprawy.
Dzień dziesiąty
Tego dnia miałem wracać do Polski. Oczywiście (co wiecie z poprzedniego punktu) stało się inaczej.
Kilka (istotnych) słów na koniec
Kochani, mój plan na 10 dni w Gruzji, pozwala zobaczyć kilka miast, być w górach, nad morzem, obejrzeć wiele ciekawych atrakcji oraz przecudownych krajobrazów.
Mnie końcówka planu nie wyszła, choć to nauczyło mnie pewnej elastyczności, aczkolwiek gdybym miał komuś polecić plan na pierwszą wizytę w Gruzji, to macie go powyżej.
Jeśli macie jakieś konkretniejsze pytania, zapraszam do komentowania oraz TUTAJ na FB.
Dołączajcie do społeczności bloga na Miejski Wojażer, wystarczy poniżej kliknąć “lubię to”.
Odkrywajcie świat, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!