Cześć Przyjaciele!
W pierwszą tegoroczną podróż wybrałem się do Francji, a dokładniej do Lyonu. Cieszę się niezmiernie, pisząc te słowa, będąc jednocześnie na świeżo po wyprawie. Pełen nowych miejskich krajobrazów, zdarzeń, ludzi, postaram się jak najlepiej oddać to wszystko co zobaczyłem oraz choć po części zarazić Was emocjami, które obudził we mnie Lyon.
Co ważne, czytacie CZWARTY wpis z serii o Lyonie. Pierwszy, w którym przeczytacie i zobaczycie m.in. wspaniały bulwar nad rzeką Rhone, wrzucam Wam TUTAJ, w drugim pokazałem imponujące wnętrze urbanistyczne i macie je TUTAJ, z kolei trzeci wpis traktujący o reprezentacyjnej ulicy w Lyonie jest TUTAJ.
Place Sathonay
Podeszliśmy na nieodległy Place Sathonay, skąd już sam udałem się zgłębić część Lyonu na północ od ścisłego centrum. Zależało mi przede wszystkim na widokach, bowiem teren w tym miejscu dość mocno się wznosi.
Rue des Tables Claudiennes – świetny punkt widokowy!
Świetnym punktem widokowym okazała się Rue des Tables Claudiennes, skąd dobrze widać zostawioną niżej część miasta, zaś po prawej znaczące wzgórze z Bazyliką Notre-Dame. To jednak nie wszystko, schodami wchodziłem coraz wyżej, do Rue des Pierres Plantees i Place de la Croix-Rousse.
Dalej, wyżej, po więcej widoków
Pokonując wspomniane schody i obracając się za siebie, ujawniała mi się coraz rozleglejsza panorama miasta. Zaszedłem tutaj nie tylko dla widoków, bowiem całkiem niedaleko Place de la Croix-Rousse, przy Boulevard des Canuts, ma miejsce jeden z ciekawszych murali w Lyonie.
Jeden z ciekawszych murali, jakie widziałem
Na sporej powierzchni namalowano dwie kamienice, między nimi schody, wyżej kolejne budynki, zaś na chodniku przed kamienicami jak i na schodach, przeróżnych ludzi. Coś niesamowitego!
Schody z widokiem
Wróciłem z powrotem w okolicę Place de la Croix-Rousse i zachęcony urywającym się dalej terenem (potencjalne widoki), poszedłem na wschód. Widoki były, choć nie tak świetne, jakie oglądałem kilka chwil później. Przez Rue Grognard zszedłem do schodów, które stały się dla mnie ciekawym punktem widokowym na miasto. Schody zabudowane są z obu stron, a między budynkami w dole widać rzekę, dalej połać zapełnioną kamienicami i wyrastające ponad to wieżowce. Jeszcze lepiej było na Rue des Fantasques, nieco niżej, ale widoki są ciekawsze.
Co ciekawe, Lyon ma zaledwie 48 km2 a mieszka tam ponad 480 tyś osób, co daje ponad 10 tyś os/km2! Z tego względu miasto jest gęsto zabudowane i pełne ludzi, co uznaje za duży walor. W końcu miasto to miasto i musi dawać temu wyraz.
“Bogata” ulica – Rue Herriot
Wróciłem na Place Sathonay i już razem z mamą poszliśmy nad rzekę Saone i dalej Rue de Constantine w stronę Ratusza. Ostatnią ulicą, jaką chciałem “zaliczyć” tego dnia była Rue Herriot. Kolejna ulica “na bogato”, z wieloma sklepami odzieżowymi dla ludzi z zasobniejszym portfelem.
Koniec dnia drugiego w Lyon
Tego dnia byliśmy jeszcze na mszy świętej, zrobiłem również kilka nocnych zdjęć na Place des Cordeliers. Drugi dzień w Lyon pozwolił jeszcze lepiej poznać miasto. Zajrzeliśmy do wielu ciekawych i pięknych miejsc, co dało głębsze spojrzenie na Lyon.
Kilka (istotnych) słów na koniec
Dziękuję Wam serdecznie za wizytę na blogu. Piszcie w komentarzu co myślicie o tym wpisie jak i zdjęciach, chętnie zapoznam się z Waszą opinią.
Jeśli nie widzieliście poprzednich wpisów, zapraszam TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.
Zachęcam do zaglądania na mój fanpage Miejski Wojażer (klik), gdzie publikuje zdjęcia z przeróżnych miast z Polski jak i zza granicy. Również tam wkładam każdy nowy wpis na blogu.
Odkrywajcie Europę, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!