Cześć moi drodzy!
Zastanawiałem się, po co odbywam podróże. Te mniejsze i większe. Doszedłem do wniosku, iż w pierwszej kolejności dzięki temu „podróżuje” w głąb siebie, zaś dalej mogę dzielić się wrażeniami i zdjęciami z innymi. Lecz kryje się pod tym coś jeszcze… to „coś” odkryłem w czasie kilkudniowej wyprawy do Krakowa.
W Krakowie z bratem i kumplem spędziliśmy 5 dni. W moim przypadku, nie ma znaczenia ilość czasu w danym miejscu, a raczej należyte jego wykorzystanie. Przed wyjazdem, zaplanowałem poszczególne dni, zostawiając nieco „luzu”, gdyż jak to w podróży, może wydarzyć się coś niespodziewanego. Ale po kolei.
W tym wpisie dziele się z Wami pierwszą częścią wyjazdu do Krakowa. Zobaczycie jak spędziliśmy pierwszy dzień w stolicy Małopolski.
Ważna sprawa! Niżej macie odnośniki do pozostałych wpisów z wizyty w Krakowie, Zakopanym i Koniecpolu w czasie podróży w 2017 roku.
-> To miasto ma bogate wnętrze (klik)
-> Kraków – miejsca, gdzie warto się udać (klik)
-> Kraków to wiele więcej niż Stare Miasto i Wawel (klik)
-> Jak spędzić dzień w Zakopanem, by poczuć jego czyste piękno? (klik)
-> Z pełnego bodźców Krakowa do spokojnego Koniecpola (klik)
Zapraszam ze mną! 🙂
Dojazd i pierwsze wrażenia
Do Krakowa podróżowaliśmy pociągiem, który z Gdańska ruszył o godzinie 00:41 zaś na miejscu był około godz. 10:00. Doba w hostelu zaczynała się o 16:00, tak więc ruszyliśmy w miasto. Pierwszego dnia pogoda nie dopisała. Przez dłuższy czas padał deszcz, słońce też raczej nie wyglądało zza chmur.
 |
Teatr Słowackiego. |
Malowniczy uliczny krajobraz
Udaliśmy się więc na Planty, chroniąc się pod drzewami, minęliśmy Teatr Słowackiego i Kościół Św. Krzyża, po czym skręciliśmy w ulicę Mikołajską. Stoi tutaj Kościół Matki Bożej Śnieżnej i Klasztor Dominikanek. Ulica bierze zakręt w lewo, dzięki czemu kamienice tworzą malowniczy uliczny krajobraz. W stronę Rynku przeszliśmy Placem Mariackim, o którego zagospodarowaniu jeszcze napiszę.
 |
Uciekając przed deszczem, wypatrywaliśmy ciekawych budynków. |
 |
Planty. |
 |
Kościół Matki Bożej Śnieżnej i Klasztor Dominikanek. |
 |
Widok na ul. Mikołajskiej. Nie martwcie się, pokażę ją również przy lepszej pogodzie 😉 |
 |
Klimacik. |
 |
Plac Mariacki. |
 |
Piękna architektura. |
„Na Brackiej pada deszcz…”
Rynek jak zwykle, nawet w deszczu zachwyca, lecz udaliśmy się dalej na ul. Bracką. Przypomniała mi się wówczas piosenka Grzegorza Turnaua ze słowami – „A w Krakowie, na Brackiej pada deszcz…”. Na osi ulicy Brackiej, stoi sięgający historią XII wieku Kościół Św. Franciszka z Asyżu. W ten sposób trafiliśmy na ul. Franciszkańską, jedną z moich ulubionych w Krakowie. Bowiem prócz zacnej kamienicznej zabudowy, pojawiają się kościoły, place, jeżdżą tramwaje.
 |
Przedwojenne reklamy na Sukiennicach. |
 |
Na Brackiej… |
 |
…padało. |
 |
Miasto wciąga… |
 |
Skrzyżowanie Franciszkańskiej z Grodzką. |
 |
Ulica Grodzka. |
Wpatrując się w stare mury…
Franciszkańską doszliśmy do Grodzkiej, z której skręciliśmy w Poselską. Poselska, Senacka i okoliczne uliczki to zupełnie inny klimat aniżeli bezpośrednie okolice Rynku. Wystarczy spojrzeć na mapę, iż mają starszy rodowód, a co za tym idzie, ich przebieg jest „luźniejszy”. Idąc brukowaną nawierzchnią długo można wpatrywać się w stare mury i portale.
 |
Pogoda wydobyła z ulic magię. |
Dwie ulice, które potrafią zachwycić!
Skręciliśmy w ulicę Kanoniczą, jedną z bardziej klimatycznych jakie znam. Wystarczy spojrzeć w stronę Wawelu, mając obok siebie wspaniałe fasady kamienic. Dalszą drogę pod Wawel, pokonaliśmy ulicą Grodzką. W okolicy Placu Św. Marii Magdaleny stoi wiele pięknych budynków. Jednym z nich jest Kościół Apostołów Piotra i Pawła. Zbudowana w końcu XVI i początku XVII wieku świątynia, wprowadza w zupełnie inny klimat.
Wszedłem do środka, przede wszystkim zachwyciła mnie konstrukcja. Kolumny, kopuła, gzymsy – coś wspaniałego. Tuż obok stoi Kościół Św. Andrzeja, świątynia pochodząca z XI wieku! Kolejnym celem był Wawel, lecz tego dnia nie było nam dane wejść na wzgórze, ze względu na odbywającą się 41. Sesja Komitetu Światowego Dziedzictwa UNESCO.
 |
Ulica Kanonicza. |
 |
Kościół Św. Piotra i Pawła. |
 |
Wejście do Kościoła Św. Andrzeja. |
Była rzeka, jest ulica
Postanowiliśmy udać się na Kazimierz, gdzie doszliśmy ulicą Stradomską. Ze względu na pogodę, nie zrobiłem wielu zdjęć, lecz warto zaznaczyć, iż to jedna z miejskich ulic odchodzących od Starego Miasta na zewnątrz. Dochodząc do ul. Józefa Dietla, pokusiliśmy się o zakup „Chaczapuri”, które zjedliśmy na alejce wspomnianej ulicy. Co ciekawe, ulica została zbudowana w drugiej połowie XIX wieku, po zasypaniu koryta Starej Wisły.
 |
Ulica Stradomska. |
 |
Jak wyżej. |
 |
Skrzyżowanie Dietla z Stradomską. |
Kazimierz
Co do Kazimierza, niestety tego dnia deszcz nie pozwolił na spokojne eksplorowanie dzielnicy. Pokręciliśmy się ulicami i zaułkami, zjedliśmy w jednej z restauracji a następnie powoli zmierzaliśmy do hostelu. Po zameldowaniu doszedł do nas kolega z Krakowa. Wieczór spędziliśmy w hostelu, następnie na mieście i we wspaniałym miejscu – CK Browar przy Teatrze Bagatela. Muszę przyznać, że było świetnie, ale to już zostanie tajemnicą 🙂
 |
Zaułek na Kazimierzu. |
 |
Idąc w stronę Plant. |
Kilka (ważnych) słów na koniec
Przyznacie, że pierwszy dzień nie był porywający (no, może poza wieczorem, który był aż nadto ;)? Oczywiście mijaliśmy piękne budynki, miejsca i przestrzenie, lecz pogoda nie dała na spokojnie się tym cieszyć. Przeszliśmy między 15 a 20 km, zrobiłem 153 zdjęcia.
Za tydzień pokażę Wam jak spędziliśmy drugi dzień w Krakowie. Zdradzę Wam, była ładna pogoda i więcej niż Stare Miasto! 😉
Dołącz do innych na mój fanpage MIEJSKI WOJAŻER (klik) 
Odkrywajcie, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć! 🙂