Wycieczka z Bangkoku na targi na torach (Mae Klong) i na wodzie (Damnoen Saduak)

W

Cześć moi drodzy!

2019 rok był dla mnie szczególnie obfity w wyprawy po Polsce jak i Europie, jednak takiego zakończenia sezonu podróżniczego jeszcze do niedawna się nie spodziewałem…

Pod koniec listopada, wylądowałem bowiem na 5 dni w TAJLANDII!

Spędziliśmy wspaniałe, nasączone atrakcjami i pięknymi miejscami pięć dni w Tajlandii. Wkręciliśmy się w ogromny, pełen ciekawych miejsc i zdarzeń Bangkok, odwiedziliśmy, będące moim cichym marzeniem, targi na torach oraz na wodzie, do tego udaliśmy się na rajskie wyspy Phuket i Ko Phi Phi.

Jeśli chcecie zobaczyć jak można zwiedzać Bangkok, jak wspaniałe krajobrazy są na rajskich wyspach oraz jak wyglądają słynne targi – ta seria postów jest dla Was!

Co ważne! Czytacie TRZECI wpis z serii z Tajlandii. Odnośniki do poprzednich macie niżej:

Początek drugiego dnia w Tajlandii

Drugi dzień w Tajlandii, zaczęliśmy od pobudki po 5:00 rano. Tego dnia byliśmy umówieni na wspaniałą wycieczkę na słynne targi – Mae Klong (na torach) i Damnoen Saduak (na wodzie). Jeszcze przed wyjazdem, korzystając z aplikacji GetYourGuide, kolega wykupił takową wycieczkę u operatora Big Country Vacation. Nie jestem fanem organizowanych wycieczek, ale w tym przypadku nic się nie zawiedliśmy i szczerze polecamy.

Dostaliśmy informacje, że samochód przyjedzie pod nasz hotel o 6:00 rano i tak też się stało. Przywitała nas sympatyczna Pani przewodnik, a jechaliśmy jeszcze z parą Polaków, Niemcami i Chińczykami. Jadąc przez miasto, Pani przewodnik opowiadała o tym co widzimy, chociażby o świątyniach, których w Bangkoku jest 400 (!), o korkach, które niemal nigdy nie ustają, o wieżowcach, dworcu kolejowym.

Oczekując na pociąg

Po dłuższym czasie, dotarliśmy do małej stacji, przy której mogliśmy obejrzeć pięknie wyglądające, regularne zbiorniki wodne, gdzie odsala się wodę morską. Po kilku chwilach na peron przyjechał głośny, toporny pociąg. Sama przejażdżka takim pociągiem była dla nas atrakcją, aż dojechaliśmy do słynnego targu!

Jadąc pociągiem na słynny targ na torach

Stacja Mae Klong, usytuowana jest około 80 km na południowy-zachód od Bangkoku. Tuż obok niej, na torach i obok nich, sprzedawcy każdego dnia wystawiają przeróżne produkty i odbywa się zwyczajny targ, choć w nietypowym miejscu. Siedzieliśmy z tyłu pociągu, zatem nie widziałem co się działo z przodu, ale przejeżdżając przez targ, niemalże ocieraliśmy się o stragany i tłumy ludzi, którzy zaglądali do okien i robili zdjęcia. Przez okno z tyłu pociągu, miałem okazje zobaczyć co się dzieje na targu, kiedy już przejechaliśmy. Ludzie wychodzą na tory, a sprzedawcy ponownie rozkładają swoje stoiska i zadaszenia (zdecydowanie więcej zobaczycie w filmie, który umieściłem na końcu wpisu).

Spacer po targu Mae Klong i oglądanie przejeżdżającego pociągu

Na stacje, już za targiem, dojechaliśmy około 8:40 i zostaliśmy poinformowani, że pociąg w drogę powrotną odjedzie równo o 9:00. Mieliśmy kilkanaście minut na przejście się po targu, co było niesamowitym doświadczeniem. Pamiętam program Pana Cejrowskiego, który pokazywał ten targ. Myślałem wówczas, że pięknie byłoby to zobaczyć na żywo, ale odległość, pieniądze, wszelkie inne obawy sprawiały, że ciężko było mi to sobie wyobrazić. A jednak, minęło trochę czasu i stałem w tym niesamowitym miejscu.

Gdy wybiła 9:00, wszyscy ustawili się przy torach w oczekiwaniu na pociąg, handlujący zwinęli daszki, przyciągnęli wystające zbyt mocno elementy swoich stoisk z produktami i, po chwili, Pan w mundurze, zieloną flagą, dał znak maszyniście, że może ruszać. Co ważne, pociąg jedzie naprawdę wolno, nie ma możliwości jakiegoś wypadku. Z perspektywy stojącego przy torach, wygląda to jeszcze bardziej spektakularnie. Wagony są tak blisko stoisk i ludzi, że ciężko to sobie wyobrazić. Przynajmniej z naszej Polskiej perspektywy. Jednak po to jeździmy, aby zobaczyć coś nowego, poszerzyć wyobraźnie i świadomość o świecie.

Podróż łodzią z nutką adrenalinki

Kilka minut po 9:00 spotkaliśmy się grupą przy stacji i udaliśmy kawałek pieszo do samochodu. Kolejnym punktem zwiedzania był targ na wodzie (Damnoen Saduak). Początkowo kilkanaście minut w aucie, po czym przesiedliśmy się na łódkę. Taj, który kierował naszą łódką, działał sprawnie, choć wyglądał jakby miał zaraz usnąć. Muszę przyznać, że płynęliśmy dość szybko i było trochę adrenalinki. Obserwowaliśmy również wszystko to, co obok rzeki, domy, zieleń, ludzi. Wpływając na nieco węższe kanały, trafiliśmy do celu.

Słynny targ Damnoen Saduak!

Targ na wodzie funkcjonuje codziennie w godzinach 9:00-13:00, obecnie raczej pod turystów, choć były czasy, że ze względu na liczne kanały tak właśnie odbywał się w Tajlandii handel. Przesiedliśmy się na mniejszą, drewnianą łódkę, sterowaną i odpychaną ręcznie, co czyniła starsza kobieta. Pływaliśmy kanałami między dziesiątkami innych łódek, obok wielu stoisk tuż nad wodą, gdzie można było kupić mnóstwo przeróżnych produktów. Ten egzotyczny widok, obserwowałem kilka razy, oglądając różne programy podróżnicze. Zatem było to niesamowite przeżycie móc rzeczywiście tam być i zatrzymać te chwile na fotografii.

Po tym wszystkim dostaliśmy jakieś 1,5 h na zwiedzenie targu. Kupiłem sobie koszulkę, magnesy i posililiśmy się. Wziąłem kurczaka w curry. a do tego na deser lody kokosowe 😉 Przed 12:00 ruszyliśmy autem z powrotem do Bangkoku i już przed 13:00 wysiedliśmy pod hotelem.

Czy warto wykupić taką wycieczkę z Bangkoku?

Muszę przyznać, że warto wykupić sobie taką wycieczkę. Raz, że jest serio fajnie zorganizowana, a dwa, Pani przewodnik daje wiele cennych wskazówek i dba o turystów. Za każdym razem pokazywała gdzie jest toaleta, poczęstowała butelką wody, mówiła, aby się targować, gdyż ceny są mocno zawyżone oraz aby plecaki nosić od przodu ze względu na możliwe kradzieże.

Tego dnia to jeszcze nie był koniec…

Po wycieczce na dwa słynne targi, czuliśmy się jak po całym dniu zwiedzania! A przecież wciąż mieliśmy sporo czasu. Zatem poszliśmy na chwilę do hotelu i wróciliśmy odkrywać kolejne zakątki Bangkoku…

…ale to zobaczycie już za tydzień w kolejnym wpisie z Tajlandii.

Dodatkowo trzymajcie filmik złożony ze zdjęć i ujęć wykonanych na targach na torach i na wodzie 🙂

Kilka (istotnych) słów na koniec

Dziękuję Wam za wizytę na blogu i lekturę pierwszego wpisu z wizyty w Tajlandii. Jeśli zdjęcia i opisy się Wam podobają, dzielcie się tym wpisem ze znajomymi.

Wszystkie wpisy z Tajlandii, publikuję chronologicznie. Zatem będzie zwiedzanie Bangkoku, gdzie zobaczymy China Town oraz świątynię Wat Arun, polecimy na wyspę Phuket i Ko Phi Phi, zaś na koniec, spędzimy wypełniony atrakcjami dzień w Bangkoku. Nie wiem ile wpisów będzie miała ta seria, ale postaram się, aby każdy był wartościowy i ciekawy.

Po relacje z podróży i więcej inspiracji, zapraszam na facebook’a – MIEJSKI WOJAŻER.

Odkrywajcie świat, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!

O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Dodaj komentarz

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa