Tajlandia i jej rajskie wyspy – Phuket i Ko Phi Phi

T

Cześć moi drodzy!

2019 rok był dla mnie szczególnie obfity w wyprawy po Polsce jak i Europie, jednak takiego zakończenia sezonu podróżniczego jeszcze do niedawna się nie spodziewałem…

Pod koniec listopada, wylądowałem bowiem na 5 dni w TAJLANDII!

Spędziliśmy wspaniałe, nasączone atrakcjami i pięknymi miejscami pięć dni w Tajlandii. Wkręciliśmy się w ogromny, pełen ciekawych miejsc i zdarzeń Bangkok, odwiedziliśmy, będące moim cichym marzeniem, targi na torach oraz na wodzie, do tego udaliśmy się na rajskie wyspy Phuket i Ko Phi Phi.

Jeśli chcecie zobaczyć jak można zwiedzać Bangkok, jak wspaniałe krajobrazy są na rajskich wyspach oraz jak wyglądają słynne targi – ta seria postów jest dla Was!

Co ważne! Czytacie PIĄTY wpis z serii z Tajlandii. Odnośniki do poprzednich macie niżej:

Ruszamy na rajskie wyspy!

Kolejne dwa dni w Tajlandii były zupełnie inne. Bowiem trzeciego i czwartego dnia podróży, odkrywaliśmy piękno rajskich wysp, wspaniałe plaże i widoki jak z pocztówek. W piątek (29 listopada) wstaliśmy już przed 5:00 rano, po to aby na czas dojechać na lotnisko Suvarnabhumi w Bangkoku. Na stacje Phaya Thai dojechaliśmy grabem (odpowiednik naszego ubera lub bolta), zaś dalej w niecałe 30 min pociągiem wprost na lotnisko.

Ciekawe lądowanie na Phuket

Kilkanaście minut po 8:00 oderwaliśmy się od ziemi i wyruszyliśmy z Bangkoku na Phuket. Lot nie trwał długo, choć lądowanie niewątpliwie należało do ciekawych! Pas startowy zaczyna się tuż obok morza i plaży, więc przy podchodzeniu do lądowania, mieliśmy wrażenie, że wpadniemy do wody, albo co najmniej otrzemy się o piasek. 😉 Oczywiście samolot jest mimo wszystko dość wysoko nad plażą, co jeszcze opiszę i pokażę na zdjęciu.

Jak dostać się z lotniska do przystani?

Wylądowaliśmy po około 1,5 h lotu, poczekaliśmy na siostrę kolegi, która przyleciała z innego miejsca i, już we trójkę, ruszyliśmy dalej. Potrzebowaliśmy dostać się do przystani, gdyż naszym celem była wyspa Ko Phi Phi. Przy lotnisku łatwo znaleźć budki z dużymi napisami, w tym “Ko Phi Phi”, gdzie trzeba pytać o taksówkę. Koszt dojechania do portu wyniósł 1000 bahtów (około 125 zł), jednak dołączyli do nas kobieta i mężczyzna z Hiszpanii, a więc każdy zapłacił po 200 bahtów (25 zł).

Rejs statkiem z Phuket na Ko Phi Phi

Po około godzinie jazdy, dotarliśmy. Weszliśmy do budynku, kupiliśmy bilety na rejs (600 bahtów od osoby – 77 zł) i za chwilę siedzieliśmy na górnym pokładzie statku. 2 h rejsu były pięknym czasem. Wiatr, słońce, śliczny kolor wzburzonego morza Andamańskiego, widok zielonych i/lub skalistych wysp. Zbliżając się do celu, wyspa robiła się coraz większa i wyraźniejsza. Pionowe skalne ściany, wyżej porośnięte drzewami wraz z wodą i statkami/łódkami to fascynujący krajobraz! Opływając Ko Phi Phi od południa, pejzaż co chwila się zmieniał, a surowe skały odsłaniały zatokę, plażę i nasz cel – przystań.

Rajskie plaże Ko Phi Phi

Ko Phi Phi to jedna z grupy wysp, usytuowanych między Phuket, a cieśniną Malacca. Płynąc w to miejsce i rezerwując właśnie tutaj nocleg, pragnęliśmy zaznać Tajlandii jak z obrazka. Takie obrazki ujrzeliśmy niedługo po wyjściu na ląd. Kierowaliśmy się promenadą wzdłuż plaży, skąd rozciąga się wspaniały widok na plażę z łódkami, morze i wzniesienia porośnięte lasem. Zameldowaliśmy się w miejscu naszego noclegu, zostawiliśmy rzeczy i ruszyliśmy na plażę. Po drodze robiłem zdjęcia, macie je niżej.

Wyspa składa się z dwóch sporych części, połączonych około 100 metrowej szerokości pasem terenu. Czas spędzaliśmy głównie po południowej stronie, ale podeszliśmy też zobaczyć jak wygląda plaża od strony północnej. Również tam zakupiliśmy bilety na rejs powrotny na Phuket za 350 bahtów (około 45 zł), a więc sporo taniej niż w pierwszą stronę.

Tego wieczoru, udaliśmy się coś zjeść, skorzystaliśmy z cudownie położonego basenu, który należał do naszego noclegu, zrobiliśmy spacer po zmroku i tak dzień powoli dobiegał końca.

Punkt widokowy i rajski krajobraz wyspy oraz morza

Sobotę (30 listopada) zacząłem niedługo po 7:00 rano. Mimo, iż zobaczyłem rajskie widoki na plaży, wciąż było mi mało. Potrzebowałem czegoś więcej, tak aby poczuć, że zwiedzam, odkrywam to miejsce. Na mapie wypatrzyłem punkt widokowy, do którego prowadziły drogowskazy. Postanowiłem tam dojść! Szczerze mówiąc, droga nie należy do łatwych, jest stromo, trzeba przejść przez las. Zobaczyłem kilka znaków ostrzegających przed małpami, które spotkałem, całe szczęście nie było to bliskie spotkanie.

W końcu doszedłem na punkt widokowy. Wejście kosztuje 30 bahtów (niecałe 4 zł). Krajobraz jest CUDOWNY! Widać zatokę, przez którą tutaj przypłynęliśmy, a na niej mnóstwo łódek, plażę, zabudowę, skały i zieleń. Na pierwszym planie intensywna zieleń, daleko po horyzont niebieściutkie morze Andamańskie. Przyglądając się temu rajskiemu pejzażowi, wypiłem koktajl ananasowy.

Ostatnie chwile na Ko Phi Phi

W dół zszedłem tą samą stroną i dołączyłem na śniadanie, które było w cenie noclegu. Korzystając z możliwości czasowych, weszliśmy jeszcze do basenu. Stojąc w wodzie, łączy się ona z morzem, coś niesamowitego. Piękne chwile, ostatnie na Ko Phi Phi.

Phuket – akwarium, promenada, jedzonko

O 11:00 odpłynęliśmy na Phuket, gdzie byliśmy już około 13:00. Tego dnia wieczorem mieliśmy samolot powrotny do Bangkoku, ale wciąż było dużo czasu, więc wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy na południowy kraniec tej części wyspy, pod akwarium.

Akwarium zwiedziłem sam, a było to świetne doświadczenie. Człowiek nie ma pojęcia ile niesamowitych stworzeń żyje na świecie… Kilka z nich macie na zdjęciach niżej. Po wyjściu z budynku akwarium, spacerowałem promenadą wzdłuż plaży z cudownym widokiem na morze! Następnie wspólnie posililiśmy się w jednej z restauracji, po czym podeszliśmy na plażę.

Transport w okolice lotniska

Aby być spokojnymi, myśleliśmy o tym aby udać się w stronę lotniska, jednocześnie mając mały zapas czasu, chcieliśmy dotrzeć na plażę przy pasie startowym. Podeszliśmy do Pana, który już wcześniej nas wołał i, za 1000 bahtów, pojechaliśmy na północ Phuket.

Pan powiedział, że podwiezie nas w okolicę owej plaży, a dalej zabierze nas inny pojazd. Tak też się stało. Gdy podjechaliśmy nad wodę, w rzędzie stały skutery z doczepionymi miejscami dla kilku osób. Daliśmy po 20 bahtów i śmigaliśmy chodnikiem wzdłuż plaży. Po kilku minutach dotarliśmy!

Plaża z widokiem na lądujące samoloty

Ledwie weszliśmy na piasek, a na niebie sunął samolot. Przeleciał na oko kilkadziesiąt metrów nad plażą. Byliśmy pod wrażeniem. W odstępstwie kilku minut przyleciały dwa kolejne i odleciały ze trzy samoloty. Sama plaża jest bardzo ładna, taka trochę “nasza” – piaszczysta, szeroka. Oczywiście otoczenie trochę inne, no i pogoda 😉

Ciekawa podróż z Tajem na lotnisko

Lotnisko mieliśmy tuż obok, jednak normalną drogą musielibyśmy iść dookoła jakieś 8 km. Zapytaliśmy czy moglibyśmy podjechać pod lotnisko tym skuterkiem, Panowie patrzyli po sobie, śmiejąc się, ale pojechaliśmy. Nasz kierowca był niesamowicie rozbawiony, kiedy ledwie jadąc, miał wyjechać na główną drogę, a my trochę zwątpiliśmy czy dobrze zrobiliśmy. W pewnym momencie Pan zatrzymał skuter i pobiegł w alejkę. Po chwili zza nas wyjechał duży, terenowy samochód. Kto z niego wysiadł? Kierowca skutera! Sprawił nam tym niemałą przyjemność i duże zaskoczenie 🙂

Powrót do Bangkoku

Wieczór spędziliśmy na lotnisku i w samolocie, a w hotelu w Bangkoku byliśmy na tyle późno, że postanowiliśmy tego dnia już nigdzie nie wychodzić. Trzeci i czwarty dzień w Tajlandii były przepiękne! Odpoczęliśmy od Bangkoku, łapiąc zupełnie odmienne krajobrazy, ciesząc kąpielami w basenie i widokami, które na długo zapamiętamy. Do tego wiele ciekawych miejsc, spotkań, zaskoczeń i przeżyć.

W podróży każdy dzień przeżywamy jakoś tak MOCNIEJ, dlatego tak kocham to robić.

Dodatkowo, trzymajcie krótki filmik złożony przez telefon z ujęć i zdjęć z Phuket i Ko Phi Phi 🙂

Kilka (istotnych) słów na koniec

Dziękuję Wam za wizytę na blogu i lekturę piątego wpisu z wizyty w Tajlandii. Jeśli zdjęcia i opisy się Wam podobają, dzielcie się tym ze znajomymi.

Wszystkie wpisy z Tajlandii, publikuję chronologicznie. Zatem był pierwszy dzień w Bangkoku, tarki na torach i wodzie, China Town i Wat Arun w Bangkoku, rajskie wyspy Phuket i Ko Phi Phi. Został mi do pokazania ostatni, cały dzień w Bangkoku.

Po relacje z podróży i więcej inspiracji, zapraszam na facebook’a – MIEJSKI WOJAŻER.

Odkrywajcie świat, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!

O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Dodaj komentarz

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa