Słoneczne popołudnie na ulicach Lwowa

S

Dwa lata temu odbyłem swoją pierwszą podróż na Ukrainę. Byłem dwa dni we Lwowie, który bardzo mi się spodobał i złapał swoim klimatem. Jednocześnie raczej słaba pogoda oraz przygnębienie spowodowane sprawami prywatnymi, nie pozwalały w pełni cieszyć się miastem.

Wiedziałem, że wrócę do Lwowa i ponownie przejdę uroczymi, bocznymi uliczkami, znów zaczarują mnie zakątki Starego Miasta i dam się wkręcić w ten niepowtarzalny klimat. Ta myśl kiełkowała w głowie, aż do końca zeszłego roku, kiedy postanowiłem, że w 2019 roku jadę na Ukrainę! Początkowo chciałem odwiedzić Lwów, Kijów i Odessę, przeznaczając na tę wyprawę tydzień. Zrezygnowałem jednak z Odessy i pojawiłem się u naszych sąsiadów na cztery niepełne dni, spędzając je we Lwowie i Kijowie.

Ważna sprawa! Czytacie PIERWSZY wpis z serii z Ukrainy i zarazem PIERWSZY ze Lwowa. Niżej macie odnośniki do notek, gdzie opisałem zwiedzanie Lwowa.

Zaś poniżej tego akapitu odnośniki do wpisów z Kijowa.

W niniejszym poście, opisałem podróż do Lwowa i popołudnie oraz wieczór spędzony na mieście. Przeszedłem piękną aleją wolności, zaliczyłem punkt widokowy a wieczór spędziłem na Starym Mieście w restauracji Baczewskiego.

Zapraszam na spacer po Lwowie!

Podróż z Gdańska do Lwowa

Do Lwowa leciałem samolotem z lotniska w Gdańsku. Samolot wystartował kilka minut przed 14:00 i leciał godzinkę z małym okładem, zatem na Ukrainie zameldowałem się o 16:00 miejscowego czasu (+1h). Tuż przed terminalem jest przystanek linii trolejbusowej nr 9, którą za 5 hrywien (jakieś 70 gr) dojechałem do centrum miasta pod Uniwersytet Lwowski przy Parku Iwana Franki.

Kiedy przypomnę sobie wyjazd do Lyonu, gdzie transport z lotniska kosztował 16 euro (jakieś 65 zł) i spojrzę na bilet, który kasowałem we Lwowie, tylko się uśmiecham. To mi się podoba!

Pierwsze chwile na mieście i wizyta w hotelu

Tak samo poczułem się po wyjściu z trajtka, kiedy po dwóch latach znowu stanąłem pod Uniwersytetem i zacząłem iść ul. Strzelców Siczowych. Piękne słońce, ludzi mnóstwo, miasto żyje, jest cudownie – myślałem. Na ten moment potrzebowałem wymienić Polskie złotówki w kantorze i udać do hotelu. Dojechałem tam linią tramwajową nr 2, wsiadając do tramwaju na ul. Doroszenki. Wystarczyło jakieś 15 min jazdy do pętli, przy której stoi Hotel Orange. Zameldowałem się, zapłaciłem, przepakowałem, zabierając najpotrzebniejsze rzeczy i wróciłem tramwajem bliżej centrum.

Ulica Łyczakowska – zacny uliczny obrazek

Dochodziła godzina 18:00, nie było już wiele czasu, chciałem więc dobrze go wykorzystać i godnie zacząć zwiedzanie Lwowa. Wysiadłem z tramwaju na ul. Łyczakowskiej i od razu zwróciłem uwagę na uliczny obrazek, którzy utkwił mi w głowie od poprzedniej wizyty – szeregi kamienic, jadące ulicą tramwaje i marszrutki, a dalej na jej osi wyrastające wieże Kościoła (obecnie Cerkiew) Św. Andrzeja oraz Kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP. Wieża tej drugiej świątyni jest również istotnym elementem Placu Mytnego.

Plac za placem, wielkomiejsko i klimatycznie

Nieco na południe znajduje się Plac Soborowy, duży, nieregularny, dający wiele ładnych i ciekawych perspektyw. Szczególnie uroczo wygląda fasada Kościoła Św. Andrzeja z kamienicami stojącymi bliżej i kobietami sprzedającymi kwiaty.

Właśnie od Placu Soborowego, bierze swój początek najbardziej wielkomiejskie wnętrze urbanistyczne Lwowa.

Dalej mamy Plac Halicki oraz Plac Adama Mickiewicza. Ten drugi lubię za zestawienie pomnika naszego wieszcza z solidną kamienicą i Katedrą Łacińską, oraz całe otoczenie w postaci zadbanej zieleni i kostki na jezdni.

Prospekt Swobody – wizytówka Lwowa

Za kolejnymi placami, zaczyna swój bieg Aleja Wolności, można rzec główne i najbardziej reprezentatywne miejsce w mieście. Z jednej strony ładne i solidne kamienice, z drugiej zabudowa Starego Miasta, zaś w środku mamy szeroką aleję mocno wypełnioną zielenią. Przestrzeń urozmaicają kwiaty, pomniki, mała architektura i ulice poprzeczne. Np połączenie ul. Doroszenki i Beryndy, którędy jeżdżą tramwaje, prowadzi wzrokiem aż do Rynku. Ważnym elementem architektonicznym kończącym oś spacerową Prospektu Swobody jest gmach Opery Lwowskiej.

Projektując budynek w tak ważnym miejscu, Zygmunt Gorgolewski musiał stworzyć coś więcej niż “przeciętniaka”. Patrząc na fasadę opery, nie ma wątpliwości, iż podołał zadaniu.

Spacer na Kopiec Unii Lubelskiej

Udałem się za Operę, aby tam ulicą Targową i dalej Chmielnickiego, podążać w kierunku placu Stary Rynek. Z tego miejsca, ulicą Użgorodzką, doszedłem do Parku Wysoki Zamek. Byłem na punkcie widokowym “Kopiec Unii Lubelskiej” przy okazji poprzedniej wizyty, ale widoczność była na tyle słaba, że koniecznie chciałem ponownie ujrzeć ten widok.

Urocza panorama Lwowa

Tym razem pogoda była doskonała, widoczność wspaniała, zatem nie pozostawało nic innego, jak rozkoszować się panoramą miasta. Punkt widokowy umieszczony jest na kopcu, a co za tym idzie, można oglądać krajobraz w każdą stronę. Rzecz jasna, w pierwszej kolejności wzrok przyciąga obszar Starego Miasta z kopułami i wieżami świątyń. Dalej mamy sporo zieleni a na horyzoncie spore skupiska bloków. Patrząc na wschód robi się jeszcze mocniej zielono, widać kolejne wzgórza, trochę zabudowy.

Świetny wieczór na Starym Mieście

Wróciłem na dół i wszedłem między zabudowę Starego Miasta. Przeszedłem wiele uliczek dookoła Rynku jak i sam Rynek, ciesząc klimatem miejsca. Ilość ludzi serio powala, była środa, a w uliczkach i szczególnie na Rynku, panował tłok. Postanowiłem zjeść i wybrałem Restauracje Baczewskiego. Niesamowity klimat, kelnerzy dogadują się po Polsku, bywa że poleci stara Polska piosenka. Zamówiłem roladę z kurczaka i pięćdziesiątkę wódki Baczewskiego. Wspaniały czas.

Dodatkowo trzymajcie filmik złożony przez telefon właśnie na podstawie miejsc odwiedzonych we Lwowie 🙂

Kilka (ważnych) słów na koniec

Po tym jak zjadłem i wypiłem, poszedłem na Rynek, gdzie złapałem tramwaj nr 2 i pojechałem do hotelu. Pierwszego dnia Lwów przywitał mnie znakomicie! Niedługi spacer wspaniałymi placami i aleją, wizyta na punkcie widokowym i klimatyczny wieczór u Baczewskiego, zapowiadały udaną wizytę.

Zapraszam na facebook’a na stronę MIEJSKI WOJAŻER (klik), gdyż tam znajdziecie każdy nowy wpis na blogu. A już we wtorek pokażę Wam kolejną odsłonę Lwowa 🙂

Odkrywajcie Europę, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!

O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Dodaj komentarz

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa