Cześć moi drodzy!
Czasami dzieją się w życiu rzeczy niespodziewane, i taką był mój ostatni wyjazd. Otóż w czerwcu miałem się udać do Londynu, a wylądowałem… we Włoszech! A dokładniej w Mediolanie i Bergamo. Zupełnie tego nie planowałem, ale że kocham takie scenariusze, zacząłem przygotowania do tego, aby jak najbardziej efektywnie spędzić te dwa dni. Jeśli czytacie bloga dłuższy czas, doskonale wiecie, że lubię podejmować wyzwania, i w czasie jednego/dwóch dni zwiedzać duże miasta, oglądając całkiem spore obszary. Mediolan okazał się sporym wyzwaniem, ale czy podołałem i co zobaczyłem, przekonacie się w tym i kolejnych wpisach.
Zaczynamy relację z wyprawy do Włoch!
Co ważne! Czytasz PIERWSZY z pięciu wpisów z relacji z Mediolanu. Niżej masz odnośniki do pozostałych części całego spaceru.
-> Mediolan – czytanie przestrzeni miasta (klik)
-> Jeden z najbardziej rozpoznawalnych Włoskich widoków! (klik)
-> Mediolan – ZACNY fragment miasta (klik)
-> Jaki jest Mediolan? Jak zapamiętałem miasto? (klik)
Początek wyprawy
Podróż jak zwykle rozpoczęła się w Gdańsku, skąd 23 czerwca o 18:30, odjechałem do Warszawy, gdzie zameldowałem się około 23:00. Samolot miałem za kolejne 7 h, zatem poszwendałem się po mieście (była sobota, więc ludzi sporo) do około 3:00, po czym udałem na autobus i pojechałem prosto na Lotnisko im. Chopina. Wylot do Bergamo miałem trochę po 6:00 rano, zaś na miejscu wylądowałem około 8:00.
IMPONUJĄCY Dworzec Kolejowy
Mediolan położony jest około 50 km od lotniska w Bergamo, i aby się do niego dostać, wybrałem jedną z linii autobusowych, by po około godzinie stanąć obok Stazione Centrale, czyli głównego dworca kolejowego. Miasto zajmuje 182 km2 a mieszka tam 1,3 mln osób. Jest to drugie po Rzymie największe miasto we Włoszech i jeden z trzech ośrodków masowej turystyki kraju razem z Rzymem i Wenecją.
Mediolan od samego początku robi WIELKIE wrażenie, właśnie poprzez gmach dworca. Otworzony w 1931 roku budynek, jest po prostu OGROMNY! Wystarczy napisać, że jest jednym z większych dworców w Europie, posiada kilkanaście peronów, zaś fasada ma 200 metrów szerokości i ponad 70 metrów wysokości!
Wnętrze budzi respekt, a jednocześnie fascynuje na tyle, że człowiek idzie i rozgląda się w każdym kierunku, podziwiając rzeźbienia, przestrzeń, posadzkę, okna, ogromne zadaszenie hali peronowej, żyrandole itd.
Mieszanka dawnej i współczesnej zabudowy
Skoro dworzec jest tak wielki, to pewnie i plac przed nim musi być niemałych rozmiarów? Otóż to!
Po wyjściu z gmachu dworca, zacząłem nieśmiało zapoznawać się z miastem. Piazza Duca c’Aosta i jego otoczenie, robi mocno nowoczesne wrażenie. Stoi tutaj wieżowiec Pirelli z 1960 roku i mierzący 127 metrów, jego kształt daje ciekawe wrażenie, bowiem patrząc z jednej strony jest wąski, zaś z drugiej wiele szerszy. Dalej mieszanka dawnej i współczesnej zabudowy (można zrobić zdjęcie pokazujące nowoczesną, biznesową twarz miasta, jak i zupełnie historyczną, pełną dawnego uroku), która wraz z połacią placu ze spacerującymi ludźmi oraz jezdnią z autami, skuterami i uroczymi tramwajami, tworzy mocno miejski obraz miasta. Warto zwrócić uwagę na siedmiopiętrową kamienice przy północno-zachodnim narożniku placu, oraz sam gmach dworca, który jest dość ciężką, mocną i dominującą bryłą w zestawieniu wszystkich budynków.
Idziemy w miasto
Dworzec stoi na osi Via Vittor Pisani, czyli szerokiej, zabudowanej raczej współcześnie alei, łączącej dworcowe okolice ze ścisłym centrum miasta. Pierzeje tworzą 7-8 piętrowe współczesne budynki z różnorakimi fasadami, co możecie zobaczyć na zdjęciach.
Ponad niemal równe jak od linijki pierzeje biurowców, mamy kilka wzbijających się wieżowców – np Torre Breda, mierzący 116 metrów a zbudowany w latach 1950-1955, lub Torre Locatelli o wysokości ponad 60 metrów. Trzeba dodać, że są to wieżowce o zupełnie innym wyrazie niż te, które budowane są obecnie, chociaż i takich w Mediolanie nie brakuje, o czym przekonałem się ulicę dalej.
Torre Locatelli – ok. 60 metrów wysokości |
Torre Breda – 116 metrów wysokości |
Skręcając w Piazza San Gioachimo, otworzył się przede mną widok na skupisko kilku nowoczesnych “drapaczy chmur” – m.in. Torre Diamante z 2012 roku, mierzący 140 metrów, co ciekawe kiedy patrzeć z daleka fasada zdaje się być tylko ze szkła, zaś patrząc z bliższej odległości i od dołu, widać poziome pasy, które zupełnie zmieniają kolor i materiał widoczny na elewacji, Solaria Tower o podobnej wysokości z białymi balkonami oraz kolejne wieże, które opiszę gdy podejdę bliżej. Między nowoczesną zabudową może umknąć Kościół S. Gioachimo – neorenesansowa świątynia z końca XIX wieku.
Kościół di san Gioachimo |
Trochę jak w Londynie
Następnie udałem się na nieodległy Piazzale Principessa Clotilde, na którym widok przypomniał mi nieco obrazek z City w Londynie, zaś tutaj mamy zestawienie Porta Nuova z początku XIX wieku wraz z współczesnymi gmachami w tle. Zaszedłem na Piazza Sant’Angelo, przy którym wznosi się kościół pod tym samym wezwaniem, zaś sam plac jest mocno zazieleniony, posiada uroczą fontannę, fajnie tutaj posiedzieć.
To miejsce przypomniało mi nieco widok City w Londynie |
Corso Como i nowoczesny Mediolan
Wróciłem w okolice Porta Nuova, skąd udałem się na Corso Como. Deptak zabudowany jest ładnymi kamienicami, na osi której wyrastają wieżowce, zaś sama przestrzeń piesza jest bardzo przyjemna. Zaraz za Corso Como, mamy Via Vincenzo Capelli, prowadzącą wprost na okrągły wodny plac z fontanną, otoczony dopasowanymi do owego placu wieżowcami. W sumie trzy wysokościowce, każdy na planie półkola, jeden z nich mierzy do dachu 146 metrów, zaś wraz z wieżą 231 metrów! Wróciwszy przez Corso Como na Piazza XXV Aprile, zostawiłem współczesną dzielnicę biznesową za plecami, zagłębiając w gęstwinie ulic ścisłego, historycznego centrum.
Kilka (ważnych) słów na koniec
Początek spaceru w mieście, w którym jestem po raz pierwszy, daje mi ogrom wrażeń. Nie inaczej było w Mediolanie.
Za tydzień ruszamy dalej, bądźcie ze mną 🙂
Odkrywajcie świat, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!