Cześć moi drodzy!
Planując 2018 rok, w rubryce “podróże”, zapisałem dwie wyprawy. Pierwszą, którą mam za sobą i którą mam szczęście opisywać i przekazywać dla Was, była podróż do Czarnogóry, którą odbyłem w kwietniu. Jeśli ktoś z czytelników zastanawia się dlaczego akurat Czarnogóra, odpowiedź znajdzie w każdym kolejnym wpisie. Spędziłem tam siedem wspaniałych dni, każdy był inny, każdego dnia zobaczyłem i przeżyłem coś pięknego, co na długo zapamiętam. Była to również pierwsza tak długa i samotna wyprawa, ale jak wiadomo w każde miejsce zabieram siebie, zatem miałem z kim rozmawiać 😉 Opis podzielę na dni, starając się przekazać niemal wszystko (no co, muszę zostawić coś dla siebie i najbliższych ;)) co mnie spotkało, zaskoczyło, co sprawiło, iż zapamiętałem Czarnogórę w taki właśnie sposób.
Przygotowania do wyjazdu zacząłem kilka miesięcy wcześniej. Po tym jak zakiełkowała myśl – “jadę do Czarnogóry” – zaczęło się zbieranie pieniędzy, kupno biletów, planowanie trasy na każdy dzień i miejsc do odwiedzenia, rezerwowanie noclegów, przeglądanie mapy itd. Wszystkie te czynności, rozłożone w czasie, sprawiły, iż mogłem na spokojnie się zorganizować.
Ważna sprawa! Niżej macie odnośniki do pozostałych wpisów z podróży do Czarnogóry. Zapraszam również do nich.
-> Pierwszy dzień w Czarnogórze – droga z lotniska do miasta i pierwsze wrażenia z Podgoricy (klik)
-> Podgorica – jaka jest stolica Czarnogóry? (klik)
-> Pełne piękna i spokoju krajobrazy Jeziora Szkoderskiego (klik)
-> Podgorica – Stare Miasto i piękne MIEJSKIE widoki z parku na wzgórzu (klik)
-> Pierwszy spacer w Kotorze – chwila którą zapamiętam (klik)
-> Kotor – w labiryncie uliczek, nad zatoką i widok z góry (klik)
-> Nad Zatoką Kotorską – rowerem z Kotoru do Perast (klik)
-> Tivat – luksusowy port jachtowy obok skromnych łódek (klik)
-> Budva – śliczne Stare Miasto i skaliste wybrzeże (klik)
-> Jaka jest Czarnogóra? (klik)
Zapraszam do lektury tekstu i zdjęć z trzeciego dnia (14.04.2018 r.) spędzonego w Czarnogórze
Dojazd z Pogdoricy do Zabljaka
Trzeci dzień zacząłem w Podgoricy i na spokojnie udałem na dworzec autobusowy. Bazując na informacjach z internetu, szedłem z myślą, iż autobus do Zabljaka odchodzi o 12:20. Na miejsce dotarłem godzinę wcześniej i jak się okazało, bus odjechał pięć minut przed moim przybyciem, czyli o 11:15, a kolejny miał być o 13:55. Czekałem zatem 2,5 godziny na przystanku (a tam przyglądałem się jaszczurkom ;)) i w końcu odjechałem w stronę Zabljaka.
Piękna widokowo trasa
Co prawda dystans nie jest długi, bo to około 100 km, ale ukształtowanie terenu na które składają się góry, wąwozy, strome zjazdy i podjazdy oraz wąskie ulice, wymusza nieco wolniejszą jazdę. Trasa z Podgoricy do Zabljaka odsłania cudowne urozmaicenie terenu Czarnogóry i warto się nią przejechać choćby dla samych widoków – koszt przejazdu to 8 euro. Czym dalej, tym góry potężniejsze, widoki rozleglejsze, wąwozy głębsze i więcej stromych zjazdów oraz robiących wrażenie skalnych ścian.
Jazda na zboczu góry, kiedy z jednej strony autobusu widać skały i wznoszące się wysoko góry, zaś z drugiej mocno opadający teren i wspaniałe górskie pejzaże oraz doliny z nieliczną zabudową. W Czarnogórze na km2 mieszka 49 osób, co plasuje ten kraj w 10-ce najrzadziej zaludnionych na kontynencie, co doskonale widać na trasie między kolejnymi miejscowościami.
|
Niestety nie mam zbyt wielu zdjęć z trasy. Po pierwsze widoki na tyle mnie zauroczyły, że wolałem je podziwiać na żywo aniżeli przez ekran aparatu. Po drugie mam zbyt słaby sprzęt na robienie zdjęć w drodze. |
Mój drugi (i jakże inny) nocleg w Czarnogórze
Do miejsca docelowego dojechałem około 17:00, a planowo miałem jakieś 2 godziny wcześniej. To też zmusiło mnie do okrojenia planów, ale jak to w podróży, plany trzeba szyć na bieżąco, będąc przy tym mocno elastycznym, gdyż nie zawsze starcza materiału. W pierwszej kolejności skierowałem się do miejsca noclegu, którym okazał się niewielki, piętrowy, drewniany domek, zamieszkany przez Czarnogórską rodzinę. Niesamowita zmiana, ponieważ dwie pierwsze noce spędziłem, w co prawda dwugwiazdkowym, ale jednak hotelu, a teraz dostałem malutki pokój na piętrze z oknem zamykanym na gwóźdź (nie śmieje się, sam kiedyś takie miałem).
Rodzina okazała się bardzo miła, Pan Boran pokazał mi wszystkie pomieszczenia i opowiedział o okolicznych atrakcjach. Po uiszczeniu opłaty oraz rozpakowaniu się, ruszyłem na zwiedzanie. Było już po 17:00 a wiedząc, że ciemno się robi koło 19:30, postanowiłem odwiedzić Crno Jezero (czarne jezioro).
Spacerkiem po Zabljaku
Droga do jeziora ma 3 km, szlak dookoła niego kolejne 3 km, czyli razem 9 km do przejścia – akurat na spokojny spacer nim się ściemni. Zabljak zamieszkuje ponad 4 tyś osób, jest to jedna z niewielu gmin, gdzie przeważają Serbowie (50 % mieszkańców). Miasteczko to jedna główna ulica z domami wzdłuż niej i pięknym tłem, jaki robią ośnieżone góry. Rano w Podgoricy było 27 stopni w cieniu, zaś tutaj leżał przy ulicach i w lesie śnieg, zrobiło się chłodno i musiałem się dodatkowo ubrać. Tak niewielki kraj, a taka zmiana klimatu!
|
Zabljak, baza wypadowa do gór |
|
Jak widać śniegu nie brakowało. |
Park Narodowy DURMITOR
Aby dojść do Czarnego Jeziora, musiałem wejść na teren Parku Narodowego Durmitor – zajmujący 321 km2 park jest przecudownym miejscem z kanionami (w tym kanion rzeki Tara, najgłębszy w europie dochodzący do 1300 metrów) oraz górami (najwyższy szczyt Bobotov Kuk – 2523 metry n.p.m.). Mnie jednak nie dane było (tym razem! na pewno tam wrócę) aż tak zgłębiać tego terenu i zadowolić się spacerem nad jeziorem. Wejście na teren parku jest płatne i kosztuje 3 euro od osoby, później mamy asfaltową alejkę i po kilku chwilach spaceru docieramy nad wodę.
|
Droga nad jezioro już na terenie Parku Narodowego |
Crno Jezero – szlak wokół jeziora
Jezioro składa się tak naprawdę z dwóch zbiorników, połączonych wąską cieśniną i zajmujących razem ok. 0,5 km2, czyli 50 ha. Na widoki składają się prócz wody ściana lasu i wyrastające wyżej skaliste góry (wysokie na ponad 2200 metrów n.p.m.) pokryte śniegiem, co trzeba przyznać, wygląda fenomenalnie!
Szlak prowadzi dookoła jeziora, po drodze nie brakuje świetnych widoków jak i miejsc – chociażby mostek nad bystrym strumieniem, alejka przy skałach i ławeczka z widokiem na jezioro oraz wodospady. Jak wspominałem wcześniej, w Zabljaku leżało sporo śniegu, zatem tutaj nad jeziorem i na szlaku było go jeszcze więcej, czasami wręcz w nim tonąłem.
Ciekawie się zrobiło przy wodospadzie, ponieważ woda spływała… pod pokrywą z lodu i śniegu! Patrząc do góry widziałem jak woda spływa po skałach, następnie niknie pod śniegiem i pojawia się ponownie niżej, uchodząc do jeziora. Dziury w lodzie pozwalały na to, aby przyjrzeć się temu jak woda płynie pod lodowo-śnieżną pokrywą. Ten fragment trasy był trudniejszy ze względu na takie niespodzianki jak i stromiznę.
Podsumowanie trzeciego dnia w Czarnogórze
Kiedy doszedłem do początku szlaku, zrobiło się szaro. Wracając do domu, sprawdziłem odjazdy z miejscowego dworca autobusowego do Kotoru. Okazało się, że są dwa kursy – 5:30 oraz 18:00 – pierwszy zbyt wcześnie, drugi za późno. Postanowiłem jechać przez Podgorice, do której autobus odchodził o 8:30. Co było dalej, dowiecie się niebawem.
Trzeci dzień w Czarnogórze nauczył mnie, że niczego do końca nie zaplanuje i trzeba umieć sobie radzić z różnymi sytuacjami. Ponadto widoki na trasie z Podgoricy do Zabljaka oraz wizyta w Parku Narodowym Durmitor, dały poznać Czarnogóre od zupełnie innej, aniżeli miejskiej strony. Zróżnicowanie krajobrazowe i klimatyczne na tak niewielkiej powierzchni musi zrobić wrażenie.
Kilka (ważnych) słów na koniec
Dziękuję Wam za spędzony u mnie na blogu czas. Mam nadzieję, że widoki się spodobały. Jednocześnie zapraszam za tydzień na czwarty dzień, który spędziłem w Czarnogórze.
Odkrywajcie świat, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!