Zakopane – ćwiczenie pamięci :)

Z

Dzień dobry przyjaciele 🙂 Dzisiaj post nietypowy, nietypowy bo bez zdjęć. Zdaje sobie sprawę, że lubicie zdjęcie zaś czytanie idzie dużo oporniej. 


Jednak nie zrażajcie się, czytając tekst możecie ćwiczyć wyobraźnie i “oglądać” mijane obrazy w myślach. Sprawdzicie również, czy moje opisy są wystarczająco dobre i działają na wyobraźnie 🙂 


W sumie ciekawie się złożyło, będzie to dla mnie test tego jak mocno wżarło się w moją świadomość wypisane wyżej miasto. Zapraszam ze mną !



Droga z Krakowa do Zakopanego.

Chcąc spędzić z górach jak najwięcej czasu postanowiliśmy wyruszyć jak najszybciej. Z hostelu w Krakowie wyszliśmy trochę po godzinie 7:00 i już chwilę przed 8:00 siedzieliśmy w busie do Zakopanego. 


Droga zajęła ponad 2 godziny czasu, jednak tak spędzać czas mógłbym każdego dnia. Czym bliżej miejsca docelowego, tym krajobrazy bardziej imponujące a góry większe i wyraźniejsze. 


Na miejsce dojechaliśmy około 10:20 i od razu kupiłem bilety na powrót o godzinie 19:25, co by mieć to z głowy. 




Górna Rówień Krupowa.


Wyszliśmy na ulicę Kościuszki i rozpoczęliśmy wyjątkowy spacer. Po prawej stronie minęliśmy urząd miasta i po chwili skręciliśmy na Górną Rówień Krupową. 


Ogromna polana z ławeczkami to jedno z najlepszych miejsc do podziwiania górskiego pejzażu ! Zielona, niczym nie zakłócona przestrzeń otwiera widok na przepiękne szczyty tatr ! 


Warto tutaj przyjść, chociażby po to, by rozłożyć kocyk i spokojnie wpatrywać się w niesamowite obrazki. 




Krupówkami w stronę Gubałówki.


Ulicą Weteranów Wojny doszliśmy do Krupówek, mniej więcej w połowie długości tegoż deptaka. Udaliśmy się w dół, w stronę Gubałówki. 


Niestety nie mam zdjęć, więc nie napisze Wam co dokładnie z zabudowy zwróciło moją uwagę, jednak zapamiętałem rwący, cudny potok obok drewnianych domków z pamiątkami ! Śliczne miejsce. 


Z prawej strony na wzniesieniu widać Kościół Najświętszej Rodziny zbudowany w stylu neoromańskim w latach 1879-1896. 




Wjeżdżamy na Gubałówkę.


Przejściem podziemnym dostaliśmy się do dolnej stacji kolejki linowo-terenowej na Gubałówkę. Kilkanaście minut w kolejce do kolejki i już siedzieliśmy w środku 🙂 


Trafiliśmy, że w wagonie prócz nas jechało jedynie kilka osób dzięki czemu mogliśmy usytuować się przy samej szybie. 


Długość jazdy wynosi niemal 1300 metrów, różnica wysokości to ok. 300 metrów. Kolejka może przewieść całe 2000 osób w godzinę. Tego dnia pogoda była na prawdę zacna… Chmury tylko gdzieś daleko, nic nie zasłaniało cudownego krajobrazu gór widzianego z Gubałówki ! 


Staliśmy 1122 metry nad poziomem morza, niesamowite 🙂 Dłuższy czas przyglądaliśmy się majestatycznym szczytom oraz usytuowanemu w dole miastu. Trzeba przyznać, usytuowanemu znakomicie. 




Z Gubałówki do “Szymoszkowej”.


Plan był taki, by w dół zjechać trochę inaczej 😉 Przeszliśmy w stronę Polany Szymoszkowej, po drodze zachwycając się pejzażami, zwierzakami, piękną przyrodą po prostu. 


Na chwilę nawet usiadłem na trawce, co by bardziej wczuć się w ten klimat. Aby dostać się w dół wybraliśmy wyciąg krzesełkowy “Szymoszkowa” – to było największe przeżycie 😉 


Wyciąg jedzie sporo wolniej aniżeli kolejka, do tego jesteśmy na wolnym powietrzu, sporo nad ziemią. Całą drogę towarzyszą tak bajkowe widoki, iż aż ciężko to opisać… W dole pasło się stado owiec, do tego góry, zieleń… Nic tylko się cieszyć. Doskonale pamiętam ten moment i na pewno tam wrócę ! 🙂 




Drewniane cuda.


Zjechaliśmy do ul. Powstańców Śląskich, po krótkim spacerze skręciliśmy w prawo w ulicę Ubocz, która ma 14 % nachylenia. W Gdańsku można spotkać ulice o 10 % nachyleniu i już jest stromo 😉 


Tak zaczęliśmy spacer ul. Kościeliską i powiem Wam, warto to zrobić ! Najpierw jeden, potem drugi i trzeci… następnie kolejne pięknie rzeźbione drewniane domy w ładnie urządzonymi ogrodami, nie mogłem oderwać oczu. 




Plac Niepodległości i cudny park.


Po dłuższym czasie znaleźliśmy się ponownie w okolicy wejścia na Krupówki i postanowiliśmy zjeść. Posileni wróciliśmy chłonąć klimat właśnie na Krupówki, lecz nie szliśmy tą ulicą do samego końca 😉 


Tak to ze mną jest, muszę skręcić, co by poznać okolice ! Uroczą uliczką Galicy doszliśmy na piękny, duży plac Niepodległości. Widać, że wyremontowany nie tak dawno, lecz po chwili zobaczyliśmy park… no i szczęka opada. 


Można rzec, wzorcowe miejsce jeśli chodzi o estetykę. Piękne alejki wyłożone płytkami, dużo ławek, równe trawniczki, śliczny potok, plac zabaw. 




Dolina Białego Potoku.


W tym miejscu zostawiłem mamę i miałem około 1,5 godziny na dojście do skoczni i powrót w to samo miejsce. Grunwaldzką i Drogą do białego doszedłem do Doliny Białego… potoku 😉 
Po drodze oczy zawiesiłem na Giewoncie… obiecałem sobie, że wejdę tam o własnych siłach. Oczywiście innego dnia 🙂 


Warto tutaj przyjść choćby po to, by liznąć naturę tegoż miejsca. Skały wapienne i inne, potok, wysokości, zieleń, ach… 




Wielka Krokiew.


Kilkaset metrów od tego miejsca jest Wielka Krokiew, poszedłem pod skocznie wybudowaną w 1925 roku. Najlepiej widać obiekt, gdy odejdzie się ul. Piłsudskiego trochę dalej. 


Piłsudskiego szedłem aż do skrzyżowania z ul. Przerwy-Tetmajera, po czym skręciłem w prawo na Grunwaldzką, przy której jest usytuowany park. 




Wracamy na dworzec.


Z parku razem z mamą udaliśmy się na Krupówki, po czym tą samą uliczką na Górną Rówień Krupową. To niesamowite miejsce zapamiętałem tak bardzo ze względu na to, iż jest tak mocnym akcentem na początku, i końcu wyprawy. A jak wiadomo, ludzki mózg najbardziej zapamięta pierwsze i ostatnie wrażenie. 


Zakopane niewątpliwie pozostawiło we mnie najlepsze uczucia ! Po kilku razach gdy stawaliśmy patrząc na górskie krajobrazy udaliśmy się w końcu na dworzec i zgodnie z planem o 19:25 wyjechaliśmy autokarem do Krakowa. 




Oto jak zapamiętałem Zakopane z tego dnia.


Jadąc i obserwując niecodzienne obrazki napisałem w telefonie krótki tekst, którym się z Wami pożegnam 🙂 


Oto on – Drugi dzień wyprawy jeszcze nie minął, lecz czas w tym cudownym mieście dobiegł końca, czuję, że muszę coś napisać. Dla kogoś kto pierwszy raz (mój drugi raz, za pierwszym byłem 4 dni) odwiedza Zakopane i całą okolicę jest to szok poznawczy. Szczególnie dla nas, piratów z nad morza. 


Praktycznie wszystko jest tu inne począwszy od architektury, przez krajobrazy po ludzi. Budownictwo składa się w dużej mierze z drewnianych domów z wysokimi spadzistymi dachami, choć małe odstępstwa też są. W niektórych miejscach tworzy to przepiękny obraz “drewnianej” ulicy. 


Ukształtowania tereny każdy może się domyślać, z początku lesiste wzniesienia i góry oraz najbardziej imponujące skaliste ze słynnymi szczytami wyglądającymi z między zabudowy, na osi ulic czy z ogromnej polany. 


Ludzie, oczywiście miejscowi, to ciekawy akcent, uprzejmość, wiara. Dwa razy w autobusie młoda dziewczyna robi znak krzyża przy kościele, przechodzień mówi do kogoś z kim idzie -“Błogosławieni Ci, którzy nie widzieli a uwierzyli”, starsza Pani z chustce (nie widać takich osób w miastach) sprzedająca serki oraz Pan mówiący przez telefon o znaczeniu wiary. 


Zakopane wywołało wysokie emocje, począwszy od piękna natury, przez wjazd na Gubałówkę i pejzaż oraz zjazd wyciągiem krzesełkowym 🙂 Krowy, kozy, konie, owce… Wszystkie na tle przepięknych, ogromnych gór. Teraz obiecuje sobie za rok tutaj wrócić i wejść na kilka szczytów. 


Jestem wdzięczny Zakopanemu, szczęśliwy i nie żegnam się… mówię do zobaczenia. 

Dojechaliśmy do Krakowa po czym dojechaliśmy do hostelu po 23:00 🙂 Był czas na prysznic, na amku, na chwile rozmowy i poszliśmy spać, gdyż czekał kolejny pełen emocji dzień.


A ten dzień już za tydzień na blogu – Reszta Polski i Świata 🙂 Tym razem już ze zdjęciami 😉


Odkrywajcie, pokazujcie innym i cieszcie się tym ! Pozdrawiam, Cześć ! 😉

O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Dodaj komentarz

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa