Trzy dni w Norwegii. Śliczne uliczki w Bergen.

T

Cześć moi Drodzy!

Zapraszam na trzecią część wpisu powstałego na podstawie zeszłorocznego pobytu w cudownej Norwegii. Dzisiaj odwiedzimy małą miejscowość w okolicy Klokkarvik, a jakże, nad wodą oraz zajrzymy do Bergen 😉 Zapraszam ze mną! 

Co ważne! Czytacie TRZECI wpis z wyjazdu do Norwegii. Pozostałe znajdziecie niżej:

Jest trzeci dzień, sobota, kiedy Wujek od rana jest w domu. Wstałem około godziny 8:00 rano, przywitało mnie piękne słonko. Wyjrzałem przez okno, gdzie soczysta zieleń oświetlona przez słońce oraz niżej woda, nabrały bajkowego klimatu. Jednak taka pogoda nie trwała długo, niedługo potem zaczęło padać, później ponownie wyszło słońce i znów spadł deszcz… Nie bardzo wiedzieliśmy co robić, chmury po niebie zasuwały jak szalone, można więc było liczyć na to, że pogoda się jeszcze zmieni. 

Zaraz po przebudzeniu… życie jest piękne 😉

Przejażdżka po okolicy Klokkarvik



Wujek zaproponował mi przejażdżkę autem po okolicy, ja oczywiście na to przystałem. Pojechaliśmy ulicami, którymi wcześniej nie miałem okazji jechać. Krajobraz cały czas podobny, przy drodze skały, drewniane domy, flagi na masztach, których w dalszych rejonach było nawet więcej, daleko widać fiordy, z innej strony zielone góry i zatoczki otoczone skałami. Skręciliśmy do Kleppesjon, gdzie w otoczeniu skał na wodzie wiatr kołysze wieloma łódkami, tak, jest tutaj przystań. Wszedłem między kamienie i porobiłem kilka zdjęć wzburzonej wodzie, wyglądała rzeczywiście groźnie. Kawałek dalej weszliśmy na wielkie kamienie narzucone w tym miejscu niedawno, gdyż jak poinformował mnie Wujek, wcześniej ich tutaj nie było. Ważne jest jednak zabezpieczenie brzegu. Świetne widoki, wiatr we włosach, jechać tak autem i obserwować, jestem mega wdzięczny.

No to jedziemy!
I docieramy 🙂
Marina w otoczeniu skał – Norwegia 🙂
Wszedłem między kamienie i zobaczyłem groźnie wzburzoną wodę.
Spojrzenie w dal…
…i wracamy do domu 🙂

Parkujemy w Sandviken 😉 



Około 13:00 wyjechaliśmy do Bergen, ale tym razem nieco zmienioną trasą. Wujek pokazał m.in. gdzie pracuje, zobaczyłem zupełnie nowe widoki co bardzo mnie ucieszyło. Auto zaparkowaliśmy w dzielnicy Sandviken, zaraz przy centrum miasta. Stąd też zaczęliśmy zwiedzanie.

Sandviken, zabudowane jest głównie drewnianymi, w większości pomalowanymi na biało domkami, między którymi wiodą brukowane uliczki. Przepiękne miejsce! Po wyjściu z auta, rzuciłem okiem w stronę gór, gdzie spod drzew wystają skały, bliżej uliczka z zabudową, o jakiej przed chwilą napisałem. Jeszcze szersze spojrzenie i idziemy dalej ulicą Sandviksboder. Po lewej mamy wysoki, gdzieniegdzie porośnięty zielskiem mur, zaś po prawej kolejne budynki nad wodą.

Po przejściu tunelem zagłębiliśmy się na moment w pięknie uliczki Bokkergaten i Skuteviksveien. Urocza, drewniana zabudowa, drobna kostka pod butami, kwiatki, latarenki i nawet pochmurna pogoda nie psuje odbioru tego miejsca.

Wracając na główną ulicę, odwracam się i widzę jak cudownie kolejne domy na siebie nachodzą a nad tym wszystkim wyrasta potężna góra. No i zaczęło lać w okolicy Zamku, przeszliśmy pod daszek jednego z budynków i przeczekaliśmy ulewę. 

Początek spaceru po Bergen.
Kierując się w stronę centrum zaglądamy w boczne uliczki.
Z jednej strony woda…
…z drugiej góra 🙂

Bryggen, mega klimacik


Gdy zrobiło się już lepiej z pogodą, mogliśmy kontynuować zwiedzanie, a wybraliśmy się w stronę Bradbenken, nad wodę. Łódki, żaglowce, widoczny przeciwległy brzeg, to wszystko wpisuje się w Bergen doskonale, tak samo jak stojący obok Zamek, który umiejscowiono ładnych kilka stuleci temu na wejściu do portu. Obserwowałem dokładnie waterfront z drugiej strony wody i są tam starsze kamienice, choć oczywiście w innym stylu, aniżeli te przy Bryggen, ale do tego nowsze budownictwo.

Skierowaliśmy się do Bryggen, które zachęciło widokiem kolorowych domków i wznoszącą się górą nad nimi. Cudne widoki, góry przykryła lekko mgła, jest woda, a na niej wszelakie jednostki pływające. Jesteśmy już po drugiej stronie ulicy i wchodzimy między drewniane domy. Są to dawne domy handlowe oraz magazyny, o czym mogą świadczyć małe dźwigi między nimi. Obecnie jest to wielka atrakcja turystyczna i nie tylko, wpisana na listę UNESCO. Znajduje się tutaj muzeum, wiele sklepów z pamiątkami i restauracje. Przeszliśmy więc tak, jak i pierwszego dnia, choć znaleźliśmy kilka nowych miejsc i spojrzeń na to znane miejsce. Spojrzałem w dół głębokiej studni, która oblężona przez Japońskich turystów jest nie lada atrakcją. Miedzy kolejnymi drewnianymi budynkami, gdzie wznosi się specyficzny, aczkolwiek ciekawy zapach, widać zwisające liny z hakami. Wyszliśmy na moment, by za chwile ponownie wejść w nowo przez nas odkrytą drogę Bryggen. Na tymże terenie jest park, który wyposażony w ławki zaciekawił mnie popiersiami. 

Zagłębiamy się w uliczki Bryggen 🙂
No i wychodzimy na ulicę.

Wejście w bajkę…


Nikolaikirkeallmenningen dotarliśmy do ulicy Ovregaten. Ulica ślicznie zabudowana, miesza się zabudowa drewniana, np. czerwony dom z kamienicą o oliwkowej fasadzie. Dalej różne kamienice nie przekraczające dwóch pięter, więc jest dość małomiasteczkowo. Spojrzenie w prawo w uliczkę opadającą w dół, która kończy się widokiem jachtów i waterfrontu przeciwległego brzegu. Finnegardsgaten to kolejna uliczka biegnąca w dół, a warto tutaj spojrzeć po to, by ujrzeć estetyczne kamienice z wykuszami. Po lewej widać już początkową stację kolejki szynowej, która zawozi chętnych, oczywiście za opłatą, na górę Floyen.

My postanowiliśmy spróbować dostać się do góry pieszo, co za tym poszło, jakie widoki i spostrzeżenia? Nim zaczęliśmy się wspinać, zajrzałem w uliczkę Ovregaten. Wyłożona drobną kostką uliczka, zabudowana jest dwupiętrowymi oraz wyższymi kamienicami głównie w jasnych kolorach. Nedrefjelssmauet to uliczka będąca równoległą do opisanej przed momentem, tylko położona kapkę wyżej. Szczerze? Jedna z piękniejszych jak nie najpiękniejsza w Bergen. Mega klimat, tworzony przez białe, drewniane domki na których wiszą zielonkawe stylizowane latarnie oraz pną się po ścianach róże. Jest dość wąsko, kostka brukowa lśni od deszczu, a zaułek zdaje się nie mieć końca. Bo ciężko mówić o tym jako o uliczce, gdzie tutaj jeżdżą auta? To przejście między cudną zabudową, możliwość wejścia w bajkę. Zaułków tego typu jest wiele więcej, można się nacieszyć.

Wchodzimy wyżej i już po chwili widać piękną panoramę. Na dole Vetrlidsallmenningen i pierzeja w tej ulicy a wyżej ciągnąca się zabudowa centrum miasta i góry. Lecz my aby dojść na Floyen musieliśmy wspinać się jeszcze wyżej, aż do Sondre Blekeveien. 

Ulica Ovregaten.
Można szybko i łatwo dostać się na górę, lecz my wybraliśmy nasze nogi 😉
Cudowne miejsce! 🙂
Trochę różnicy poziomów za nami i już można się obejrzeć po ciekawe widoki 🙂
Już stąd mamy ciekawe widoczki, poczekajcie do wtorku, będzie duuuużo lepiej 😉

Kilka (istotnych) słów na koniec

 

Zatrzymałem Was w drodze do góry 😉 Poczekajcie na kolejny post do wtorku, zobaczycie przecudne krajobrazy z góry floyen i przespacerujecie się ze mną jeszcze w dole po mieście 🙂

Zapraszam również na facebook’a – Miejski Wojażer (klik)

Odkrywajcie, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!

O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Dodaj komentarz

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa