Siódmy raz w Budapeszcie – pocztówkowe miejsca pełne uroku <3

S

Witajcie moi Drodzy!

Przychodzę do Was z ogłoszeniem, otóż ponownie, po raz siódmy (i nie ostatni), wybrałem się do Budapesztu! Spędziłem wspaniały wrześniowy weekend w stolicy Węgier, wróciłem szczęśliwy i naładowany pozytywnymi emocjami, aby tym co zobaczyłem, podzielić się z Wami. 🙂

Budapeszt jest jednym z moich ukochanych miast, do których uwielbiam wracać, które wywołują we mnie pozytywne emocje i budzą tęsknotę.

Zaczęło się od jednej wizyty w 2016 roku, następnie dwukrotnie odwiedzałem Budapeszt w 2017 i 2018 roku. Po trzech latach przerwy, wróciłem do stolicy Węgier w 2022 roku.

Możecie pomyśleć, że to trochę nudne, ale… nie dla mnie! Kocham zwiedzać Budapeszt i odkrywać na nowo znane już miejsca, a jednocześnie za każdym razem staram się zobaczyć coś nowego, spenetrować nieznany mi fragment miasta.

Za co kocham stolicę Węgier i dlaczego tam wracam?

Stolicę Węgier kocham za jej klimat i różnorodność. Peszt oferuje WIELKOmiejskie aleje i ulice, place pełne architektonicznego piękna, zabytki i gmachy użyteczności publicznej na najwyższym poziomie. Z kolei Buda kusi widokami, malowniczymi uliczkami, wartościowym Kościołem Macieja i potężnym gmachem Zamku. Puntów widokowych jest w mieście wiele, a najsłynniejszy – Góra Gellerta – czujnie obserwuje węgierską metropolię. Dunaj i spajające jego brzegi mosty, kolejki linowe i szynowe, najstarsza na kontynencie linia metra, wspaniałe parki – na Wyspie Małgorzaty oraz przy Placu Bohaterów, słynna Hala Targowa. A to przecież tylko maleńka część wszystkiego. Wszystkie te miejsca i atrakcje nasiąknięte są swego rodzaju wyjątkową aurą, odczuwalną tylko tutaj.

Co ważne! To TRZECI wpis z mojej siódmej wizyty w Budapeszcie. Pozostałe macie poniżej:

Zapraszam Was na spacer pełen architektonicznego piękna, znanych i nieodkrytych zaułków. Wspólnie przejdziemy się nad Dunajem przy zachodzie słońca, zobaczycie jak prezentuje się miasto nocą z Wzgórza Gellerta. Pokażę Wam również miejsca nieturystyczne, a świetnie pokazujące charakterystykę Budapesztu.

Życzę miłej lektury! Inspirujcie się 🙂


Piękny poranek <3

Mój drugi dzień w Budapeszcie rozpocząłem od pobudki w pokoju wynajętego mieszkanka przy Wesselényi utca. Wiedząc, że już o 16:00 ruszam autobusem w drogę powrotną do Gdańska, starałem się szybko ogarnąć, aby coś z tego dnia (w zasadzie jego połowy) wydusić. Zjadłem więc śniadanie, spakowałem się i opuściłem lokum.

Już od rana pięknie świeciło słońce, więc spacer “moją” ulicą był dużo milszy i pozytywniejszy, aniżeli dnia poprzedniego. Złapałem to na zdjęciu poniżej, gdzie na pierwszym planie mamy ładny detal Synagogi, w tle “opalającą” się w słońcu kamienicę przy Károly korut.

Idąc w stronę Mostu Elżbiety, zrobiłem jeszcze kilka zdjęć i powiem Wam, że takie poranki to ja UWIELBIAM. Ludzi wciąż mało, genialna architektura, serce wielkomiejskiego Budapesztu i do tego cudna pogoda.

Msza Święta po Węgiersku

Z racji niedzieli, przed głównym zwiedzaniem, udałem się na Mszę Świętą. Wybrałem Kościół Wniebowzięcia NMP, w którego wnętrzu byłem na chwilę dnia poprzedniego. Nabożeństwo na 8:30 odbyło się w podziemiach świątyni. Aura miejsca plus węgierski język sprawiły, że zaliczyłem kolejną nietypową Mszę Świętą. Po wyjściu z kościoła miałem około 5 h czasu na zwiedzanie.

Most Elżbiety – z jednej strony wielkie miasto, z drugiej nieokiełznana natura

Zacząłem od Mostu Elżbiety, którego obecny kształt jest efektem odbudowy w latach 60-tych XX wieku. Pierwotna przeprawa została zbudowana na przełomie XIX i XX wieku. Co ciekawe, był wówczas jedynym mostem łańcuchowym na świecie o przęśle o długości aż 290 metrów.

Spacer mostem pozwolił mi na rozejrzenie się wokół i powiem Wam, że z tej perspektywy Wzgórze Gellerta robi wspaniałe wrażenie. Pionowa skalna ściana, w dużej mierze porośnięta drzewami, wyrasta przeszło 100 metrów ponad lustro Dunaju. Z jednej strony wielkie miasto, z drugiej nieokiełznana natura. Taki jest właśnie Budapeszt. Patrząc w kierunku północnym, zobaczyłem ulokowane również na wzgórzach Zamek i Kościół Macieja.

Idąc nad Dunajem…

Zszedłem z Mostu Elżbiety, kierując się nad Dunaj. Po kilku chwilach znalazłem się na Friedrich Born rkp – nadrzecznej ulicy, wzdłuż której szedłem aż pod Zamek Królewski. Promenada biegnie wzdłuż kamienic, jednakże po kilku chwilach otwiera się widok na neorenesansowy Bazar Várkert.

Jedna z pocztówek Budapesztu

Pawilony Bazaru Zamkowego zbudowano w latach 1875-1883 na potrzeby handlu. Pełne wdzięku i kolorów budynki ciągną się wzdłuż placu Ybl Miklós tér. Patronem placu nieprzypadkowo jest Miklós Ybl – węgierski architekt odpowiedzialny za projekt Bazar Várkert.

Kompleks budynków jest częścią ogrodu zamkowego i wraz z Zamkiem Królewskim od 1987 roku widnieje na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Generalnie ta część naddunajskiego bulwaru jest przepiękna. Idąc bliżej rzeki można ujrzeć Wzgórze Gellerta z Pomnikiem Wolności oraz Most Łańcuchowy. Widok na Bazar Várkert i położony na wzgórzu Zamek Królewski to pocztówka Budapesztu.

Jak wejść na mury Zamku?

Postanowiłem wejść na górę, aby przejść się po murach zamku z FENOMENALNYM widokiem na Dunaj. Jak to zrobić? Należy znaleźć schody na wysokości fontanny (między Bazar Várkert a kamienicą przy Lánchíd utca 23), następnie skręcić w lewo, kierując się do Ogrodu Zamkowego. Już z tej perspektywy Dunaj i cały nadrzeczny waterfront prezentuje się dumnie i wspaniale. Łatwo znaleźć ruchome schody lub jak ja spróbować sił własnych mięśni. Kilka minut i już jesteśmy na górze.

Zamek Królewski i ZACHWYCAJĄCY widok z jego murów (i to darmowy!)

Pejzaże stolicy Węgier z murów Zamku Królewskiego budzą podziw. Ogromne miasto, poważane gmachy, zjawiskowe mosty, patrzące na nas Wzgórze Gellerta.

Budynek zamku przypomina raczej wielki pałac, aniżeli typową warownie. Historia siedziby władców Węgier zaczyna się w XIV wieku, zaś później Zamek był wielokrotnie przebudowywany i odbudowywany. Stąd mnóstwo zmian w jego wyglądzie. Jakby nie było, stojąc na wzgórzu ponad Dunajem, dominuje w tej części miasta, pokazując jak istotną jest budowlą.

Słynna Kolejka Linowa i widok na miasto

Podszedłem pod Pałac Sándora, przed którym znane melodie wygrywała orkiestra. Tuż obok znajdziecie górną stacje zabytkowej Kolejki Linowej z 1870 roku. Nie da rady kupić biletu w jedną stronę, zatem jeśli będziecie chcieli się przejechać, musicie dać 4 tysiące forintów (mając możliwość jazdy tam i z powrotem). Warto tutaj podejść i spojrzeć z góry na zjawiskowy Most Łańcuchowy oraz stojące w jednej osi Pałac Greshama i Bazylikę Św. Stefana.

Budapeszt nie jedną ma twarz

Wzgórze Zamkowe to nie tylko Zamek Królewski, ale również spokojniejsze, pełne uroku uliczki. Piętrowe domki z pastelowymi fasadami i spadzistymi dachami budują wyjątkowo miłą aurę miejsca. Brukowane uliczki, kwiaty, zieleń, pomniki. Budapeszt nie jedną ma twarz. Owszem, to miasto o WIELKOMIEJSKIM charakterze, zdominowany przez monumentalne gmachy i szerokie perspektywy nad Dunajem. Z drugiej strony znajdziecie w tym mieście również takie miejsca. Właśnie za to kocham to miasto.

Mniej znany krajobraz

Dzielnica Zamkowa, jak już wspomniałem, usytuowana jest na wzgórzu. Po obu jego stronach znajdują się dogodne do obserwacji miasta punkty widokowe. Mniej znany krajobraz roztacza się na zachód, gdzie zobaczyłem łagodne zielone wzgórza i rozsiane na nich domy.

Sztandarowe zabytki Budapesztu

Zupełnie inny jest widok na wschód, gdzie nad rzeką i w morzu zabudowy dominuje gmach Parlamentu. Kościół Macieja i Baszta Rybacka to sztandarowe zabytki Budapesztu. Kościół Macieja jest ZJAWISKOWY, choć należy zdać sobie sprawę z tego, iż świątynia “ubrana” jest w kostium XIX-wieczny. Baszta Rybacka, dawniej część murów obronnych Zamku, obecnie robi za zdaje się najpopularniejszy punkt widokowy. Owszem, widok jest niczego sobie, jednakże tylko od Was zależy czy chcecie się przeciskać przez tłum czy ujrzeć podobny, a może nawet ładniejszy widok z murów zamku. W tym drugim przypadku jest dużo luźniej.

Widokiem na ulicę Táncsics Mihály utca pożegnałem się z tą częścią miasta. Zszedłem wówczas nad rzekę, skąd tramwajem podjechałem do dzielnicy o nazwie Óbuda.


Kilka (istotnych) słów na koniec

Budapeszt to moje ulubione Europejskie miasto i z każdą kolejną wizytą się w tym upewniam. Dzień rozpoczął się świetnie, a co było dalej?… 🙂

Dziękuję Wam za lekturę artykułu i wizytę na blogu. Pamiętajcie, że niniejszy wpis jest TRZECIĄ częścią spaceru, jeśli chcielibyście zobaczyć pierwszą, macie ją TUTAJ, zaś druga jest TUTAJ.

Zachęcam do zaglądania na moje socialmedia – Miejski Wojażer na FB oraz miejskiwojazer na IG.

Odkrywajcie Polskę, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!

O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Dodaj komentarz

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa