Pieniny – wejście na Trzy Korony (duże zdjęcia)

P

Cześć moi drodzy!

Właśnie wróciłem z weekendowej (3-4 lipca 2019 r.) wyprawy w Pieniny, którą pragnę Wam tutaj opisać i pokazać. To kolejna tegoroczna wyprawa w Polskę, gdzie odkrywam naszą przyrodę i mniejsze miejscowości.

Pieniny rozbudziły mój apetyt na ten rejon Polski i pokazały, że jeszcze wiele mam tam do odkrycia. Zaledwie półtora dnia dało cieszyć się widowiskowymi krajobrazami oraz poczuć klimat niewielkiej miejscowości nad Dunajcem.

Co ważne! Czytacie PIERWSZY wpis z wypadu w Pieniny w 2019 roku. DRUGI, w którym opisałem wejście na Sokolicę, przeczytacie, klikając TUTAJ.

A więc od początku!

Podróż jak zawsze zacząłem w swoim Gdańsku, skąd w piątek o 23:45, odjechałem do Krakowa. W stolicy województwa Małopolskiego stawiłem się jakieś 20 min po 9:00, skąd już z kolegą złapaliśmy (trochę na farcie, gdyż niemal zabrakło miejsc na ten kurs) busik do Krościenka nad Dunajcem. Ponad 2 h jazdy i dotarliśmy do serca miasteczka – na Rynek.

Krościenko nad Dunajcem – krótki opis

Krościenko nad Dunajcem liczy sobie około 3,5 tyś mieszkańców. Już w 1348 roku zyskało lokację miejską, jednak w 1934 roku ją straciło i dzisiaj jest wsią. Stawiając pierwsze i kolejne kroki w Krościenku, pomyślałem, że słowo “wieś” jest co najmniej nie na miejscu, zwyczajnie nie pasuje, zatem będę tutaj używał słowa “miasteczko”, które jest jak najbardziej adekwatne. Krościenko nad Dunajcem jest jednym z lepszych miejsc wypadowych w Pieniny, o czym już rok temu powiedział mi kolega, chodzący wówczas po tutejszych górach, właśnie ów kolega rozbudził we mnie chęć odwiedzenia Pienin.

Początek szlaku przez miasteczko

Po chwilowym zapoznaniu się z ryneczkiem, zakupieniu napoju oraz wyciągnięciu sprzętu (aparatu, kamerki, telefonu), ruszyliśmy na szlak. Tego dnia (sobota, 3 sierpnia 2019 r.) wzięliśmy sobie za cel wejście na Trzy Korony. Początkowo szliśmy przez miasteczko na zachód, gdzie obserwowałem piękne drewniane fragmenty domów, po czym skręciliśmy zgodnie ze znakami na południe. Ulica Trzech Koron prowadzi wprost do lasu, lecz nim weszliśmy między drzewa, stanęliśmy i obróciliśmy za siebie. Widać stąd położone niżej Krościenko nad Dunajcem i trzy szczyty za miasteczkiem, urokliwy pejzaż.

Świetne miejsce z widokiem na Krościenko

Wystarczyło 10 min marszu w górę, aby wyjść na polankę z jeszcze lepszym krajobrazem na miasteczko! Myślę, że z tej perspektywy widać doskonale, że o “wiosce” nie może być mowy, nie ta skala. Z tego miejsca pięknie prezentują się walory krajobrazowe Krościenka, położonego nad rzeką Dunajec oraz w otulinie gór.

Łatwiejsza część szlaku

Kolejna część szlaku jest łatwiejsza, minęliśmy Pieniński Potok (678 metrów n.p.m.), przeszliśmy przez gęsty las i za Polaną Limierczyki, skręciliśmy na szlak niebieski. W okolicy Ruin Zamku (o który pytało nas kilka osób, jednak wówczas nie mieliśmy pojęcia, że to właśnie TE ruiny) trzeba się nieco namęczyć i wchodzić po wysokich stopniach, lecz już kawałek dalej mamy podejście na Trzy Korony.

Zacieniony las -> TAKI widok

Partię szczytową tworzy pięć turni z wapieni rogowcowych, my jak i inny zwiedzający, weszliśmy na najwyższy szczyt Pienin Środkowych – Okrąglicę (982 metry n.p.m.). Po uiszczeniu opłaty (jak to bywa w Parkach Narodowych) weszliśmy na metalowy pomost, prowadzący przy wapiennej ścianie, z którego rozpościera się zapierający dech widok na płynący baaaardzo nisko Dunajec! Genialne wrażenie, tym bardziej, że wychodzisz z zacienionego lasu i NAGLE otwiera się przed Tobą TAKI widok. To jednak nie koniec!

Jeden z bardziej imponujących widoków jakie widziałem!

Przeszliśmy do końca na specjalną platformę widokową zbudowaną na szczycie góry. Co prawda chętnych do zrobienia sobie zdjęcia lub po prostu, spojrzenia przed siebie jest wielu, ale nie przeszkadza to w zachwycaniu się ukształtowaniem terenu. Mnie od razu rzucił się w oczy kontrast gór na których staliśmy – wysokich, skalistych, mocno zalesionych, z położonym tuż obok i dużo niżej terenem.

Trzy Korony wznoszą się jakieś 500 metrów ponad otaczający je teren, stąd tak GENIALNE wrażenie! Wysokość i ogrom gór budzi ekscytacje i podniecenie, że Polska jest tak piękna. Stojąc tak wysoko, mając obok siebie kolejne szczyty i widząc całą tę panoramę, jest to poczucie wolności i szczęścia z tego konkretnego momentu, z tej chwili. Myślę, że warto choćby dlatego jechać przez (dosłownie!) całą Polskę i wejść na szczyt Pienin.

Ten widok był nagrodą za cały dzień

Zachwytów nie mogło być końca, jednak trzeba było schodzić. Wybraliśmy szlak prowadzący do miejscowości Sromowce Niżne i powiem Wam, że kiedy wyszliśmy z lasu i obejrzeliśmy za siebie, byliśmy mega zadowoleni! Widok na Wąwóz Szopczański i wznoszące się wysoko Trzy Korony, był nagrodą za cały dzień. Oddalając się od gór, mieliśmy na nie jeszcze lepszy widok, minęliśmy kilka miłych kózek i dalej ustrzeliłem chyba najładniejszy krajobraz tego dnia.

Kwestia powrotu do Krościenka

Zaczęliśmy się zastanawiać, jak wrócimy do Krościenka, było kilka opcji – wracać przez góry, próbować iść nad Dunajcem, spłynąć rzeką lub znaleźć transport kołowy. Wybraliśmy ostatnią opcję, głównie ze względu na fakt, iż było po 17:00. Zatem nie było sensu wchodzić w góry, nie sprawdzaliśmy, ale pewnie ciężko byłoby znaleźć również o tej porze tratwę, która płynęłaby do Krościenka.

Byliśmy na chwilkę na Słowacji

Koło przystanku stał Pan w taksówce i okazało się, że za 10 zł możemy się zabrać, a nawet podjechać pod adres naszego noclegu (Pan mieszkał na tej samej ulicy)! Jednak nim to nastąpiło, przeszliśmy kładką nad Dunajcem na Słowację. Właśnie tak, w tym miejscu rzeka jest naturalną granicą między Polską a Słowacją. Zrobiliśmy kilka zdjęć i wróciliśmy do taksówki. Wygodnie zajechaliśmy pod dom, w którym miałem zarezerwowany pokój, zameldowaliśmy się, zostawiliśmy rzeczy i ruszyliśmy coś zjeść.

Świetny wieczór

Wieczorny klimat poczuliśmy w niewielkim amfiteatrze, gdzie orkiestra wygrywała różne znane melodie oraz stołując się w jednej z knajpek na Rynku. Wróciliśmy do pokoju i tak skończył się nasz pierwszy dzień weekendu w Pieninach.

Dodatkowo trzymajcie filmik złożony przez telefon z ujęć i zdjęć wykonanych w weekend w Pieninach 🙂

Kilka (istotnych) słów na koniec

Bardzo się cieszę, że trafiłeś na mojego bloga i właśnie na ten konkretny wpis. Myślę, że zdjęcia i opis pokazały Ci i zachęciły, aby kiedy tylko będzie można, pojechać w Pieniny.

Co ważne, już za tydzień opublikuje drugi wpis z Pienin, gdzie opiszę i pokażę co zobaczyłem drugiego dnia tego weekendowego wypadu na południe Polski.

Dołącz proszę do społeczności bloga na facebook’u MIEJSKI WOJAŻER (klik), aby być na bieżąco z tym co aktualnie publikuje.

Odkrywajcie Polskę, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!

O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Dodaj komentarz

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa