Cześć moi drodzy!
Nie zliczę ile to już razy odwiedzałem Warszawę. Jest to na tyle złożone, ciekawe i różnorodne miasto, że każda kolejna wizyta, odkrywa przede mną nowe jego oblicze. 10 lipca 2018 roku po raz kolejny wybrałem się do Warszawy, postanawiając, iż skupię się na miejscach, których do tej pory nie widziałem. Jednocześnie nie zabrakło miejsc, które oglądam za każdym razem kiedy spaceruje po stolicy.
Ważna informacja! Z tej wyprawy opublikowałem już dwa wpisy. Pierwszy (klik), kiedy zabrałem Was nad Wisłę oraz dach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego oraz drugą (klik), kiedy spacerowaliśmy po mojej ulubionej wielkomiejskiej części Warszawy.
Dzisiaj część trzecia lipcowego spaceru po Warszawie, gdzie zobaczycie Plac Szembeka na Grochowie oraz panoramę miasta z dzikiego brzegu Wisły.
Grochów – Plac Szembeka
Kolejne miejsce, które zechciałem zobaczyć to Plac Szembeka, położony na Grochowie. Dowiedziałem się o nim z kanału AIAGI na youtube, dokładniej z TEGO (klik) odcinka.
Lubię poznawać rejony miast, których nigdy wcześniej nie widziałem, i tak jak dla tych wszystkich ludzi w tramwaju był to zwyczajny powrót do domu, tak dla mnie podróż w nieznane.
Plac Szembeka położony jest prostopadle do ul. Grochowskiej i prowadzi wzrok wprost na Kościół Najczystszego Serca Maryi, którego bryła zamyka go od strony północnej. Na placu mamy dwa szpalery brzóz oraz fontannę, której dysze tryskają w dwóch rzędach. Spodobały mi się ławki z wysokim oparciem, które mogłyby się stać normą nie tylko w tym miejscu. Nie rozumiem z jakiego powodu mamy siedzieć z oparciem wbitym w plecy. Głównym elementem architektonicznym placu jest kościół, zbudowany w latach 30 i 40-tych XX wieku.
Warszawski standard, do którego lubię wracać
Wróciłem tramwajem do centrum. Wybrałem spacer głównym traktem Warszawy w stronę Starego Miasta. Zobaczyłem więc Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, gdzie obejrzałem wnętrze Bazyliki Św. Krzyża, oraz Stare Miasto. Zszedłem do Skweru I Dywizji Pancernej Wojska Polskiego, gdzie przy Fontannie Multimedialnej i tuż obok skarpy z której patrzyło na mnie Nowe Miasto, szedłem do Parku Traugutta. W parku zobaczyłem zbudowany w XIX wieku fort, po czym udałem się nad Wisłę.
Spacer Mostem Gdańskim
Stojąc tuż obok Mostu Gdańskiego nagiąłem nieco swój plan, aby przejść na drugą stronę i spojrzeć na miasto z ostrogi wcinającej się w rzekę. Sam most jest bardzo ciekawy, bowiem dwupiętrowy. Dołem śmigają tramwaje, piesi i rowerzyści, górą z kolei samochody. Przechodząc na prawy brzeg Wisły, zanurzając się w dzikiej zieleni i przedzierając nad wodę, poczułem się jak w trakcie miejskiej podróży.
Dziki brzeg Wisły i widok na miasto
Zakiełkowała mi w głowie myśl, że może warto robić tak jak w Gdańsku różne “miejskie podróże” i w ten zupełnie inny sposób poznawać miasta? Bo to fajna sprawa jest. No popatrzcie sami, stałem między dziko rosnącą zielenią, atakowany przez różne owady, patrząc jednocześnie na wspaniały krajobraz śródmiejskich wież i wieżyczek.
Od lewej strony mamy Stare Miasto, a tam wieża Zamku Królewskiego, wieże Kościoła Matki Boskiej Łaskawej, dachy staromiejskich kamienic, obok Pałac Kultury i Nauki, wieżowce w okolicy ul. Emilii Plater, dalej charakterystyczną kopułę Kościoła Św. Kazimierza i ceglaną wieżę Kościoła pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na Nowym Mieście. Wśród zarośli i brzegu wisły, kierowałem się w stronę Mostu Gdańskiego i wspomnianej ostrogi. Z niej ponownie spojrzałem na Wisłę, jej dziki prawy brzeg oraz pełen rozmaitej zabudowy lewy brzeg.
Kilka (ważnych) słów na koniec
Ten fragment dnia dał mi wiele nowego, świeżego spojrzenia na Warszawę. Lecz to nie koniec. Za tydzień we wtorek podzielę się z Wami następną częścią lipcowego spaceru po Warszawie.
Odkrywajcie Polskę, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!