Cześć moi drodzy!
Jak w każdy kolejny wtorek oddaje Wam kolejną część relacji z moich podróży. Aktualnie zwiedzamy Budapeszt, byliśmy już w Obudzie, następnie spacerowaliśmy mniej znanymi terenami zielonymi Budy, zaś dzisiaj wjeżdżamy na najwyższe wzniesienie miasta z cudnymi widokami.
Chodźcie ze mną!
Kolej Zębata i Kolej Dziecięca
Schodziłem Gaal Jozsef utca i następnie przez Vorosmajor utca. W ten sposób dotarłem do pierwszej stacji Kolei Zębatej, uruchomionej w 1874 roku. Można z niej korzystać w ramach dobowego biletu na komunikacje miejską.
Wnętrze kolei zębatej |
Kolej wwiozła mnie na wzgórze Szechenyiego, gdzie wystarczy przejść jakieś 200 metrów i przesiąść na Kolej Dziecięcą. Dlaczego dziecięcą? Ponieważ pasażerowie obsługiwani są przez uczniów szkół. Po uiszczeniu opłaty zaczęliśmy podróż, wciąż oddalając się od centrum i będąc coraz wyżej nad poziomem morza.
Kolej dziecięca |
Stacja Janos Hegy |
Góra Jana – 527 metrów n.p.m.
Wysiadłem na stacji Janos Hegy, by następnie przez kilkanaście minut iść ścieżką w górę. Doszedłem do ciekawego terenu rekreacyjnego z placem zabaw, specjalnymi trasami do biegania, restauracją. Kawałek dalej mamy szczyt Góry Jana i Wieże Elżbiety, zbudowaną na początku XX wieku. Wejście na wieże jest darmowe, lecz myślę, że za taki widok warto byłoby zapłacić.
Droga na Górę Jana |
Wieża Elżbiety |
Widoki z Wieży Elżbiety
Patrząc na zachód wśród zieleni łagodnych wzgórz widać zabudowę miasta Budakeszi, kierując wzrok na północ pięknie ulokowana na wzgórzach zabudowa dzielnic Budapesztu. Widać chociażby, jak domy “wchodzą” coraz wyżej na wzniesienia, dalej mamy już tylko lasy, a za szczytem kolejne skupisko zabudowy, ponownie zieleń i daleeeeeeko ciągnący się ogromny obszar. Patrząc z Wieży Elżbiety łatwo zauważyć, iż strona Budy jest w dużej mierze zabudowana spokojniej, główną rolę gra zieleń. Najciekawiej robi się, kiedy spojrzymy na wschód, czyli w stronę centrum miasta. Ogromny gmach Parlamentu, z tej perspektywy, zdaje się niknąć w ogromie zabudowy. Można dopatrzyć się Zamku i innych znanych obiektów, które nie grają w krajobrazie tak znaczącej roli. Bliżej zielone wzgórza i luźna zabudowa. Stojąc w najwyższym punkcie Budapesztu, na wysokości 527 m n.p.m., człowiek może po pierwsze się zdystansować, zaś co ważniejsze, z jednego miejsca ujrzeć jak wielki zakres ma to miasto.
Pomyślałem sobie, że każde miasto zaczyna się od czegoś małego i nie każde rozrasta się do takich rozmiarów, jak chociażby Budapeszt. Będąc tutaj zdałem sobie również sprawę, dlaczego tak bardzo mi to miasto imponuje – jest różnorodne, jeśli myślimy o zabudowie, ale przede wszystkim ukształtowaniu terenu. Możliwości odwiedzanych miejsc mamy od zaje… no właśnie tyle 😉
Widok w stronę Budakeszi |
Powoli kierujemy wzrok na miejskie tereny |
Z tej perspektywy ciekawie wygląda połączenie zabudowy z ukształtowaniem terenu |
Spojrzenie w stronę Parlamentu |
Miasto oglądane z wyciągu krzesełkowego
Zastanawiałem się jak wrócić do centrum miasta i skorzystałem z wyciągu krzesełkowego. Powiem Wam, że kilkanaście minut oglądania genialnych widoków z krzesełka kilkanaście metrów nad ziemią, mega mi się spodobało. Krajobraz co raz się zmienia i aż ciężko nadążyć z robieniem zdjęć tych miejsc, które nam się podobają. Czym niżej i bliżej miasta czułem, że wracam nomen omen “na ziemie”.
Miasto za zielonym wzgórzem 😉 |
Z pełnych zieleni i spokoju uliczek, na wielkomiejski plac!
Wychodząc na Zugligeti utca, skorzystałem z linii autobusowej. Autobus krążył po ulicach Budy, by następnie przejechać nad Dunajem Mostem Małgorzaty i wjechać między wielkomiejskie kamienice. Wysiadłem na plac przed Dworcem Nyugati – co to za miejsce!
Przed kilkoma chwilami oglądałem zza szyby autobusu domy z ogrodami i spokojne, zielone uliczki, a tutaj taka zmiana. Niewątpliwie miejsce dla kogoś, kto kocha miejski zgiełk. Zszedłem do tunelu i metrem udałem na Kalvin ter. Tak jak przy każdej wizycie w Budapeszcie, nie mogło zabraknąć wszamania pizzy z życiem tego placu w tle 😉 Wróciłem do metra i podjechałem na Batthyany ter. Skorzystałem z kolejki HEV, a dokładniej linii nr 5 i odjechałem do Szentendre…
…ale o tym przeczytacie za tydzień 🙂
Dworzec Nyugati |
Kalvin Ter! |
Kilka (ważnych) słów na koniec
Przyznacie, że widoki robią wrażenie? Jeśli również odwiedziliście to miejsce, dzielcie się wrażeniami w komentarzach.
Za tydzień ruszamy do Szentendre, będzie pięknie, obiecuje 🙂
Odkrywajcie świat, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!