Chodź, pokażę Ci Budapeszt! #4 – Wyspa Małgorzaty

C

Cześć moi drodzy!

Dzisiaj czwarta, dość krótka część spaceru po Budapeszcie, zamykająca pierwszy dzień pobytu. Spacer nad Dunajem oraz Wyspa Małgorzaty 🙂 Zapraszam ze mną!

Co ważne! Czytacie CZWARTY wpis z serii o Budapeszcie. Pozostałe znajdziecie niżej:



Ikarus nad Dunajem 🙂

Tak doszliśmy nad Dunaj, gdzie bulwarem spacerowaliśmy w stronę Mostu Małgorzaty. Po drodze przyjrzeliśmy się gmachowi Parlamentu, który robi niesamowite wrażenie, ale więcej na jego temat napisze gdy będziemy po drugiej stronie Dunaju. Bulwar wyposażony jest w jasne, okrągłe donice z drzewkami, w podobnym stylu są ławki. Zauważyliśmy “ikarusa” i od razu miło mi się zrobiło, gdyż te Węgierskie pojazdy do 2009 roku jeździły po Gdańsku i pamiętam doskonale jak podróż komunikacją miejską zawsze wiązała się z tym kultowym autobusem. Nieco dalej bulwar ulega zwężeniu, po lewej stronie tak jak wcześniej mkną tramwaje, zaś dalej za ulicą mamy kamieniczną zabudowę, choć nie tak imponującą jak po stronie Pesztu.

Nad Dunajem, wchodzimy na promenadę 🙂
Promenada ładnie zagospodarowana, jest czysto i estetycznie a to najważniejsze 🙂
Robi wrażenie… <3
Jest ikarus 😀
Idziemy w stronę Mostu Małgorzaty 😉 
Spojrzenie w stronę Parlamentu 🙂
Tutaj tego nie widać, ale odbywał się spory ruch rowerowy.

Most Małgorzaty – najdłuższy i “najlżejszy” 😉 

Doszliśmy do Mostu Małgorzaty, który jest najdłuższym mostem z tych, przy których byliśmy, ma bowiem ponad 600 metrów długości. Na mnie wrażenie zrobiły latarnie, barierki czy słupy trzymające trakcje tramwajową. Dzięki zdobieniom i lekkości owych elementów, cały most zdaje się nie być tak ciężki. Tutaj pierwszy raz w Budapeszcie zobaczyliśmy nowocześniejsze tramwaje, dłuższe niż standardowe, zapewne 40-metrowe. Most to świetne miejsce obserwacji, patrząc w stronę Budy, dostrzegamy wspaniałe zielone wzgórza, a my już łącznikiem dostaliśmy się na Wyspę Małgorzaty. 

Na Moście Małgorzaty 🙂
Powoli żegnamy się z Budą.
Łącznik między mostem a wyspą.
Piękny most, mimo gabarytów zgrabny i lekki 😉

Wyspa sportu!

Dość szybko nazwaliśmy ją “wyspą sportu”. Dlaczego? Otóż po wejściu, z lewej strony, znajduje się boisko na którym rozgrywany był mecz, obok pod okiem instruktorki ćwiczyła grupa kobiet, do tego mnóstwo biegaczy i rowerzystów. Kawałek dalej jest fontanna multimedialna, o której przeczytałem niedługo przed wyjazdem. Wiedzieliśmy, że o pełnej godzinie jest pokaz, także poczekaliśmy do 19:00 i posłuchaliśmy kilku piosenek, do których “tańczyła” fontanna. Co do samej fontanny, jest to okrągły basen z wieloma różnymi dyszami, na samym środku są te najmocniejsze tryskające na około 15 metrów w górę, obok kilka dysz, które mają możliwość zmiany kąta wypuszczania wody, obok wiele dysz umieszczonych dookoła, które tryskając na raz robią niemałe wrażenie. Bardziej na zewnątrz kolejnych kilkadziesiąt większych i mniejszych dysz, oczywiście podświetlanych, choć o 19:00 jeszcze ciemno nie było 😉 Po 15-minutowym pokazie udałem się na dalsze zgłębianie wyspy, choć przyznam, całej nie przeszedłem. Prócz boisk i fontanny wyspa to duży park, polany na których ludzie aktywnie spędzają czas oraz punkty gastronomiczne. Nad Dunajem zobaczyłem coś ciekawego, mianowicie ścieżkę dla biegaczy wyłożoną specjalną, miękką nawierzchnią. A ilu biegło tam ludzi? Ciężko zliczyć, ale zdawało się, iż organizowany jest jakiś specjalny bieg, a nie był 😉 Brawo.

Na małym boisku był meczyk zaś kawałem dalej widać ćwiczące Panie 🙂
Fontanna multimedialna 🙂
W czasie pokazu 🙂
Wysoko! 🙂
Oddalam się 🙂
Parkowo.
Specjalna ścieżka dla biegaczy 🙂
Nad Dunajem 🙂

Linią 2 nad Dunajem

Wróciliśmy na Most Małgorzaty i postanowiliśmy udać się na tramwaj nr 2. Wsiedliśmy na początkowym przystanku przy skwerze Jaszai Mari, mijaliśmy kilka zacnych budynków, co było przedsmakiem przed kolejnym wspaniałym dniem. Wysiedliśmy przy Moście Wolności i dotarliśmy na Kalvin ter, gdzie posililiśmy się i metrem dojechaliśmy do hostelu. Pierwszy dzień był bardzo intensywny, przyjazd, później sporo zwiedzania, spacerowaliśmy przez 7 godzin robiąc 353 zdjęcia i przechodząc ponad 10 km w czym były spore różnice wysokości.

Z powrotem na Moście Małgorzaty 🙂
Piękne detale 🙂
Koniec dnia na Kalvin ter 🙂

Kilka (istotnych) słów na koniec



Tak właśnie skończył się pierwszy dzień pobytu w stolicy Węgier. Ogromny szok poznawczy, ogromne miasto i ogromne wrażenia. W przyszłym tygodniu pokaże Wam początek spaceru dnia drugiego. Będzie dużo więcej mięcha miasta, pięknych ulic, placów i wielkomiejskiej zabudowy. 

Zachęcam również na facebook’a -> MIEJSKI WOJAŻER

Odkrywajcie, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Część!

O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

komentarzy

Skomentuj Fragmentator pl Anuluj odpowiedź

  • Wiele razy wybierałam się do Budapesztu. Tym bardziej, że mam koleżankę, która mieszkała tam kilka lat i z chęcią posłuży mi za przewodnika. Widzę, że nie ma co dłużej tego odkładać. 🙂

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa