Londyn w 7 godzin – Piccadilly Circus, China Town, Regent i Oxford Street.

L

Dobry wieczór moi mili 🙂


13 marca odbyłem jednodniową wyprawę do Londynu. Na mieście mieliśmy jedynie 7 h i ambitny plan spacerowy. W cyklu kolejnych wpisów pokażę Wam, że można w krótkim czasie zobaczyć stosunkowo wiele.


W pierwszej części spaceru zobaczyliśmy Pałac Buckingham, St. James’s Park, Opactwo Westminsterskie i “Londyński obrazek”.


Druga część to Parlament, widoki z Mostu Westminsterskiego, spacer nad Tamizą i pełen życia plac Trafalgar Square.


Warto się zapoznać jeśli jeszcze nie czytaliście.


Dzisiaj zabieram Wam na słynny plac Piccadilly Circus, do China Town, elegancką Regent Street i pełną sklepów Oxford Street


Zapraszam na spacer ! 😉







Pall Mall i Regent Street.


Ruszyliśmy na zachód ul. Pall Mall, przy której nie brakuje pięknej kamienicznej zabudowy. Po chwili spaceru skręciliśmy w Regent Street, która biegnąc nieco w górę otworzyła nam widok na Piccadilly Circus i gmach Hotel Cafe Royal. Nim jednak zagłębiliśmy się w tej konkretnej przestrzeni, przyglądaliśmy się eleganckiej Regent Street. 


Monumentalne kolumny.



Z cyklu zdjęć – czekając na światłach.



Życie ul. Pall Mall.



Tutaj prawdopodobnie skrzynka pocztowa.



Na Regent Street robi się poważnie i dostojnie.



Oś widokową zamyka Hotel Cafe Royal przy Piccadilly Circus.






Piccadilly Circus – plac pełen życia.


Piccadilly Circus to kolejne niezwykle barwne i pełne życia miejsce. Przestrzeń zamykają przepiękne budynki tworząc inny, bardziej luźny klimat aniżeli chociażby na Regent Street. Mamy tutaj budynek zbudowany w 1885 roku jako teatr, wyróżnia się czterema kolumnami oraz tympanonem. Słynne świetlne reklamy nie były niestety widoczne, a są tutaj już od lat 20-tych XX wieku ! Sporą część zajmuje przestrzeń piesza i właśnie tutaj stoi fontanna z figurką Anterosa z 1893 roku – boga miłości odwzajemnionej, nieodwzajemnionej oraz zemsty za zdradzoną miłość. Miejsce pełne ludzi, żywe, głośne. 


Miejsce tętniące życiem !



Figurka Anterosa oraz zabudowa placu.










Leicester Square.


Przeszliśmy w stronę Leicester Square wciąż mijając ciekawe kamienice, jednak już nie tylko koloru szarego. Zauważyłem, że niektóre rejony są zabudowane kamienicami lub budynkami w jednej gamie kolorów co podkreśla elegancję i przepych. Zaś tutaj coś takiego zanika, pojawiają się inne kolory, można rzec, więcej się dzieje, jest “luźniej” co czuć w przestrzeni miasta. Leicester Square to zielona przestrzeń otoczona solidnymi, wspaniale zdobionymi kamienicami. Spójrzcie tylko na zdjęcie poniżej, czy trzeba coś dodawać ? 🙂 


Coventry Street 🙂



Nim doszliśmy na Leicester Square kilkukrotnie odwracałem się w stronę Piccadilly.



A oto sam Leicester Square – trzeba przyznać, jest bardzo ciekawy 🙂



Środek placu zajmuje pomnik/fontanna Williama Shakespeare 🙂



Zabudowa jest cudna.






Niezwykła przestrzeń – China Town.


Następnym punktem spaceru była niezwykła przestrzeń, bowiem w europejskim mieście na chwilę można się przenieść do Chin. China Town to fragment SOHO, który zajmują Chińskie restauracje, kawiarnie, sklepy i inne przedsiębiorstwa rodem z dalekiego wschodu. W klimat wprowadza wielka zdobiona brama, za którą nad każdą z kilku ulic wiszą czerwone lampiony. Również latarnie, kosze na śmieci jak i wszelkie inne elementy przestrzeni są tutaj w Azjatyckim stylu. 






Zabudowa niższa, ulice węższe, jest klimacik.

Idąc Gerrard Street przyglądaliśmy się sklepowym i restauracyjnym witrynom za którymi Azjaci przygotowywali jedzenie. Przyznam, że panuje tutaj ciekawy klimat, człowiek z lekka odpoczywa od wielkich gmachów bowiem zabudowa jest dwu-trzy piętrowa, w niektórych miejscach na ulicach położona jest kostka brukowa. Na prawdę świetne miejsce. 


Gerrard Street.







Warto tutaj podkreślić, że Londyn bywa nazywany europejskim Nowym Jorkiem jeśli idzie o różnorodność etniczną i narodową. Na 8,5 mln mieszkańców jedynie 5,5 mln to Brytyjczycy. Reszta, czyli aż 3 mln osób, to niemal wszystkie narodowości świata a w tym drugą największą mniejszością narodową są Polacy. Idąc ulicami Londynu gołym okiem widać mozaikę kolorów skóry, języków, typów restauracji. Niesamowite przeżycie, móc to wszystko zobaczyć. Wystarczy pojechać do Londynu, by zapoznać się z różnorodnością narodów świata. 


Zupełnie odmienny klimat niż ten który będzie na Regent Street.






Glasshouse Street – robi wrażenie.


Wracając w stronę Piccadilly Circus i dalej do Regent Street, przeszliśmy Glasshouse Street. Zabudowa kamieniczna staje się pięknie różnorodna, chociażby narożna kamienica z kolumienkami na rogu. Przestrzeń Glasshouse Street robi duże wrażenie, zabudowana wysoko, przeznaczona tylko dla pieszych. Na jej osi stoi niewielka ceglana kamienica z elementami kamiennymi, ciekawa różnorodność w zabudowie. 


Świetna zabudowa przy Shaftesbury.



Wspaniały narożnik !



Glasshouse Street.

Posadzka ułożona jest z równej kostki brukowej w różnych odcieniach szarości. Jak być może zauważyliście, nie wspominałem wcześniej o nawierzchni ulic lub chodników skupiając się na zabudowie, ale spokojnie, jeszcze to nadrobię. Przy Warwick Street kamienice są cudowne, bowiem jedna jest ceglana i trzy piętrowa, druga z kamienną okładziną, zdobieniami i pięcioma piętrami zaś trzecia posiada przeszkloną fasadę. 




Widok na Warwick Street.


Elegancja połączona z miejskością – Regent Street.


Z tej architektonicznej frywolności wchodzimy na Regent Street, jedną z bardziej eleganckich ulic, wzdłuż których miałem sposobność spacerować. Jeśli do tego dodam, że to niezwykle wielkomiejska w wyrazie ulica, to dodatkowy atut. Szczerze mówiąc nie widziałem wcześniej tak bogatej, eleganckiej ulicy połączonej z odczuciem wielkomiejskości w postaci miejskiego ruchu. Owszem, we Wiedniu widziałem kilka niesamowicie eleganckich ulic, lecz to były deptaki, tak więc brakowało odgłosów miasta i całej tej otoczki. 


Jesteśmy na Regent Street.



Elegancja.



Jak wszędzie w Londynie (tam gdzie byłem) – mnóstwo ludzi.



Miasto Panie… 😉

Regent Street jest jednolicie zabudowana, wysokie na sześć kondygnacji kamienice obłożone szaro-beżowym kamieniem, nie brakuje kolumn, boniowania, zdobień nad oknami, lecz nie przesadnych. Części narożne oraz środkowe są zaakcentowane wysunięciem przed lico budynku. W witrynach widać ekskluzywne sklepy, których nazwy nie biją w oczy różnymi kolorami, tylko wpasowują się w kontekst miejsca. 





Ulica ma dwa pasy ruchu w każdą stronę, lecz mimo tego pieszy czuje się dobrze, bowiem chodniki są szerokie i mimo tłumów można sobie poradzić bez wchodzenia na jezdnie jak to bywa na niektórych ulicach. Nie zauważyłem też żadnych przejść podziemnych, nie tylko tutaj a w czasie całego spaceru, co jest ogromnym plusem miasta. Luksusowe samochody, Panowie w garniturach, wspomniane sklepy, elegancka i wyważona a jednak bijąca patosem architektura uświadamiają, że to niezwykle ważna i droga ulica Londynu. 



Dwa pasy ruchu w każdą stronę i nie ma problemu z miejscem dla pieszych, poczuciem miejskości i wygody z użytkowania tej przestrzeni. 






Skrzyżowanie Regent i Oxford Street.


Bliżej Oxford Street kamienice są nieco bardziej zdobione, jedna z nich ma ciekawe przeszklenia na wysokości dwóch kondygnacji licząc od chodnika zaś wieńczy ją kopuła i wieżyczka. Doszliśmy do skrzyżowania z Oxford Street, jednej z ulic, którą pragnąłem zobaczyć. Zabudowa w okół skrzyżowania jest ścięta i do niego dopasowana. 


Zwróćcie uwagę na okna u dołu !



Zgiełk miasta… coś co kocham !






Różnorodna zabudowa Oxford Street.


Skręciliśmy w prawo, początek spaceru Oxford Street to tak jak wcześniej masa ludzi i na prawdę wielkomiejska, choć bardziej zróżnicowana zabudowa aniżeli przy Regent Street. Owszem, kamienice są w większości wysokie, aczkolwiek między tymi pięciokondygnacyjnymi znajdują się niższe, między starszymi kamienicami widać nowocześniejsze. Przez to ulica staje się barwna a pierzeja ciągnąca się po horyzont niezwykle ciekawa. 


Jedna z tych ulic, kiedy zdjęcia trzeba robić bez zatrzymywania się 😉



Dla fanów miasta taka pierzeja oznacza totalny zachwyt… <3



Zacna zabudowa 🙂



Jak widać zabudowa dużo bardziej różnorodna aniżeli przy Regent Street.



Poland Street 😉

Niektóre z kamienic zwracały uwagę, chociażby ta mieszcząca sklep H&M z ceglaną elewacją i wieloma kamiennymi ozdobami przy każdym w okien, w środkowej części piękny szczyt, kolumny. Parter ma ciemniejszy kolor a przez to “odcina” się od wyższych pięter. Kilka razy zatrzymywałem się, by spojrzeć na pierzeje ulicy… jest powalająca. Czuć to tym mocniej, iż jak już wspomniałem zabudowa jest dużo bardziej różnorodna a sama ulica węższa. Za Wells Street, pierzeja kamieniczek łączy się z wysokim na 117 metrów Centre Point zaprojektowanym przez Richarda Seiferta i zbudowanym w latach 1963-1966. Rytmiczna, jednostajna fasada kontrastuje z zdobieniami kamienic.






Nie brakuje również takich wstawek 😉



Taki mały kontrast 😉







No i na koniec 😉


To wszystko co dzisiaj dla Was przygotowałem 😉 Przyznacie, że miejsca, które przedstawiłem, robią wrażenie 🙂 


Za tydzień dalsza część spaceru a tam budynek Muzeum Narodowego, Katedra Św. Pawła czy spojrzenie na Tamizę z Millenium Bridge.


Odkrywajcie, pokazujcie innym i cieszcie się tym ! Pozdrawiam, Cześć ! 🙂





O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Dodaj komentarz

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa