Najcięższa i zarazem najpiękniejsza wyprawa – Budapeszt po raz drugi ! Część druga.

N

Dobry wieczór przyjaciele 🙂 W zeszłym tygodniu odkryłem przed Wami pierwszą część wycieczki do Budapesztu. Byliśmy na Placu Szent Gellert oraz na Wzgórzu Gellerta. Jeśli nie mieliście okazji, polecam wrócić do tego wpisu – 


http://resztapolskiiswiata.blogspot.com/2017/01/najciezsza-i-zarazem-najpiekniejsza.html


Dzisiaj razem ze mną przejdziecie Mostem Wolności oraz powoli zagłębimy się w uliczkach i na placach Pesztu. Do dzieła ! 🙂









Spacer Mostem Wolności.


Zszedłem z powrotem na Plac Szent Gellert i skierowałem w stronę Mostu Wolności. Poprzednim razem nie przeszedłem nim w całości, a warto to zrobić ponieważ Pan Janos Feketehazy zaprojektował cudo. Szczególnie z bliska można obejrzeć fascynujące detale składające się na to dzieło. Nim wszedłem na most musiałem spojrzeć jak mkną po nim tramwaje. Tak cudny most plus tramwaj… ach, ciężko to opisać. 


Będąc już dosłownie nad Dunajem podziwiałem kunszt budowniczych tejże przeprawy. Balustrady, latarnie, wieżyczki to dzieła sztuki. Most to również świetny punkt obserwacji na chociażby znajdujące się tuż obok Wzgórze Gellerta, na którym przecież tak niedawno byłem i zdawało mi się, że most na którym stoję to zabawka… 😉 



Przed wejściem na most.


Latarnie.


Spojrzenie w stronę Placu Szent Gellert.


Imponująca konstrukcja.


Spojrzenie na Wzgórze Gellerta.


Cudowny !







Promenada i przestrzeń przy Uniwersytecie.


Po przejściu na drugą stronę rzeki skręciłem w prawo, gdzie nad brzegiem ciągnie się Fovam Ter. Promenada, która tutaj ma miejsce pokazuje jak ważne są takie detale jak latarnie, murki, barierki czy ławki. Wszystko wpływa na nasze otoczenie i na to, jak dana przestrzeń zostanie odebrana. 

Elegancko nad Dunajem.




W okolicy Uniwersytetu trafiłem na zielony plac z brukowanymi ścieżkami wypełniony ławkami i wychodzący na całkiem przyzwoity gmach Uniwersytetu. Studenci mają fajną przestrzeń – pomyślałem. 


Z nad rzeki trafiam na taki oto plac.


Jeden z budynków Uniwersytetu.


Przestrzeń zielona 🙂







Szczególny plac – Kalvin ter !


Wróciłem na Wamhaz Korut i minąwszy Halę Targową skręciłem w prawo w uliczkę Pipa utca. Przyglądałem się konstrukcji hali po czym doszedłem do ul. Gonczy Pal utca, na której osi wyrasta protestancka świątynia przy Kalvin ter. 

Kamienice przy Fovam Ter.


Hala Targowa od strony Pipa utca.



Oś widokowa na wieże kościoła.




Plac przed ową świątynią jest dla mnie szczególny. Właśnie tutaj z kolegami siedzieliśmy w czasie naszej pierwszej wizyty, jedliśmy pizze, przesiadaliśmy się z jednej linii metra do drugiej. Jakoś w okół tego placu to wszystko się kręciło. Nawet gdy kilka godzin zwiedzaliśmy części miasta zupełnie oddalone, to i tak prędzej czy później tutaj wracaliśmy. 


M.in. dla tego miejsca tutaj przyjechałem. Bo czy można przywiązać się do miejsca, placu ? Jeśli wiążą się z tym uczucia, przeżycia, to oczywiście. Pewnie każdy z Was ma jakieś “swoje” miejsce, które wręcz kocha. No właśnie. 


Kalvin ter to połączenie miejsca dla pieszych, jest gdzie usiąść i obserwować miejski pęd. Tramwaje, auta, ludzi idących na metro (pod placem krzyżują się dwie linie metra). Różnorodna zabudowa dodaje charakteru. 

Miasto Panie…


Jest też przestrzeń dla pieszych.










Wiedziony strumieniem światła…


Wszedłem na Kecskemeti utca i wiedziony strumieniem światła szedłem przed siebie między szpalerem drzew a fasadami kamienic. I tak doszedłem na… Egyetem ter ! Jedno z miejsc, które podczas mojej pierwszej wizyty mocno mnie zauroczyły. 

Zieleń robi robotę.


Elegancko zaaranżowana przestrzeń placu plus piękna architektura w okół to jest to ! Połączenie, które na mnie działa. A jeśli do tego mamy do czynienia z nieszablonową małą architekturą, to mogę mówić o zachwycie miejską przestrzenią. 

Wspaniała zabudowa Egyetem ter.


Oświetlony plac.

Następnie udałem się Kiralyi Pal utca zaglądając w niektóre uliczki odchodzące i wróciłem na Kalvin ter. 

Kiralyi Pal utca.


Jedna z bocznych uliczek.







Najpiękniej zazieleniona uliczka !


Jak naliczyłem od placu odchodzi w sumie osiem ulic. To aż osiem kierunków ! Wybrałem ulicę Baross Utca, która na tym odcinku jest deptakiem. Po chwili spaceru przy pomniku/fontannie spontanicznie skręciłem w uliczkę Reviczky utca ! 

Deptak na Baross Utca.





Najpiękniej zazieleniona uliczka jaką widziałem ! Sama uliczka wyłożona jest drobną kostką, pierzeje wypełniają urocze kamienice, lecz właśnie drzewa robią największą robotę. Co prawda fotografowanie architektury robi się wiele trudniejsze, jednak mikroklimat, jaki się dzięki temu tworzy, jest tego warty. Spacer staje się wiele przyjemniejszy, bardziej nastrojowy, człowiek ma poczucie pewnej intymności i tylko wypatruje jaka część fasady pokaże się zza listowia. 

Zielono mi !


Otpacsirta utca.



Cudny klimat.




Reviczky utca wychodzi na Mikszath Kalman ter. Plac otoczony gęsto kamienicami, nie brakuje tutaj zieleni, fontanny w postaci okrągłego basenu oraz restauracyjnych ogródków. Muszę przyznać, że miejsce jest klimatyczne. 

Uroczy plac.


Fontanna.








Śliczna zabudowa przy Krudy Gyula utca.


Krudy Gyula utca odchodzi od placu na wschód a stoją przy niej śliczne kamienice ! Warto ujrzeć kunsztownie zdobione fasady i się najzwyczajniej w świecie zachwycić. Ponad kamienice wybija się świątynia jezuitów Najświętszego Serca. Dla kontrastu mały placyk przed nią daję choć nieco wytchnienia. 

Piękna zabudowa.


Świątynia Jezuitów.







Miasto wciąga coraz dalej…


Ulicą Maria utca doszedłem w okolice Placu Gutenberga. Jak być może zwróciliście uwagę spacer po mieście, po Budapeszcie to kroczenie od placu do placu. Jednak co ważne, place połączone się siecią ulic i uliczek. W taki sposób miasto potrafi ciągnąć człowieka coraz dalej poddając pod wątpliwość czy to co widział było najciekawsze, czy może najlepsze dopiero przed nami… ? 


U styku ulic Rokk Szilard, Bekesi, Kolcsey i placu Gutenberga stoi kilka potężnych kamienic. Idę wąskimi uliczkami urozmaiconymi placykami i wtem otwiera się przestrzeń na wielkomiejską aleję Jozsef Korut ! O takie zaskoczenie chodzi.

Solidna kamienica !



Co jest za rogiem ? To już za tydzień 😉








Na Jozsef Korut oraz inne wielkomiejskie przestrzenie musicie poczekać do następnego wtorku 🙂 Mam nadzieje, że wpis się podobał. Budapeszt jest warty odwiedzenia i właśnie takiego spokojnego zgłębiania uliczek oraz placów.


Jeśli nie mieliście okazji, pierwsza część wyprawy jest poniżej, wystarczy zaznaczyć link i otworzyć w innym oknie.


Pierwsza część – http://resztapolskiiswiata.blogspot.com/2017/01/najciezsza-i-zarazem-najpiekniejsza.html


Polecam się na przyszłość, no i jeśli to nie kłopot, podzielcie się tym wpisem ze znajomymi, liczę również na komentarze 😉


Odkrywajcie, pokazujcie innym i cieszcie się tym ! Pozdrawiam, Cześć ! 🙂

O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

komentarzy

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa