Trzy dni w Norwegii. Bergen – najważniejsza część miasta

T

Cześć wszystkim!

W zeszłym roku, dzięki uprzejmość Cioci i Wujka, spędziłem trzy dni w pięknej Norwegii. Zapraszam Was na trzy części tego wyjazdu, dzisiaj spacer po Bergen i przejazd do Klokkarvik.

Co ważne! Czytasz PIERWSZĄ część zwiedzania Norwegii. Poniżej macie pozostałe:

Zapraszam ze mną 🙂

Po przelocie z Gdańska do Bergen i przetransportowaniu się do centrum… 

Trochę po 9-tej, wysiedliśmy w Bergen, przy nabrzeżu koło popularnego Bryggen. Niesamowite, jeszcze trzy godziny temu byłem w Gdańsku a w tym momencie siedziałem już w drugim największym Norweskim mieście, obserwowałem tamtejszych ludzi oraz budynki i przyrodę, co za szaleństwo! Cieszyłem się mocno, wyjąłem więc aparat. Mieliśmy ponad 5 godzin po to, by pozwiedzać i poczekać na Wujka, który kończył pracę o 15:00, a musiał jeszcze dojechać. Na plecach ciążyły plecaki, w palce wbijały się ciężkie, pełne torby, które z każdym kilometrem wydawały się coraz cięższe. Ale co to nas obchodzi? Co nas interesują torby skoro obok jest Bergen, które czeka i prosi o zwiedzenie? Nic! Zaczęliśmy więc od nabrzeża. Przy samej wodzie jest szeroki bulwar, obok cumują różne jachty czy żaglówki, daleko za wodą waterfront, zaś z tej strony, kolorowe, drewniane domy Bryggen.

Weszliśmy między owe domki, zapach drewna, zwisające u góry liny z hakami, małe żurawiki, klimacik piękny i wciągający. Maszerowaliśmy tak i robiliśmy zdjęcia po czym wyszliśmy na ulicę Bryggen. Spojrzenie w jedną z ulic biegnących w stronę góry, solidna zabudowa, mała kostka na ulicy i ta zieleń na górze na zakończeniu… 

Bergen mówi – Dzień Dobry.
Bryggen.
Przykładowa ulica zakończone zieloną górą.

Widoki typowe dla Bergen, lecz nietypowe dla mnie

Patrząc naprzód ulica Torget tworzy taki moim zdaniem środek ciężkości miasta. Stąd można w różne ważne i ciekawe/ładne miejsca dojść, my wybraliśmy Kong Oscars Gate St., wcześniej zachwycając się widokiem na Vetrlidsallmenningen St. na której końcu jest dolna stacja kolejki na górę Floyen. Tą ulicą jeszcze będziemy spacerowali trzeciego dnia, ale z tej perspektywy wygląda świetnie dzięki szpalerowi niedużych drzewek, brukowi na jezdni, ale przede wszystkim za względu na to co się dzieje na jej końcu, gdzie wznosi się wysokie zielone wzgórze, bajecznie ! My jednak weszliśmy w ulicę wcześniej wymienioną, przy której stoi kilka drewnianych domków z dwuspadowymi dachami, nie brakuje również 3-piętrowych, ślicznych kamieniczek. Zajrzałem w biały zaułek zakończony wysoką zieloną ścianą. Ovre Korskirkeallmenningen to ulica z ładnymi dość sporymi kamienicami w ładnym malowaniu, tak samo jak wcześniejsze, zakończona widokiem na górę! Po chwili dotarliśmy do Katedry, która swoim kolorem ścian i hełmem wprowadza ciekawy klimat w tą okolice. Kolejne uliczki to mieszanka drewnianych domków z solidniejszymi kamieniczkami z zdobieniem na fasadach, mimo usytuowania na uboczu, mało tutaj śmieci a fasady są dobrze utrzymane. Smastrandgate, przy tej ulicy trafiliśmy na całkiem ciekawy plac z ładnym, ceglanym budynkiem. Spojrzałem w drugą stronę do tej, w którą mieliśmy iść i strzeliłem całkiem fajne zdjęcia. Ulica, zabudowa, dalej góry niby tak jak wcześniej, lecz wyszło słońce i nadało żebrzącej kobiecie jakiejś innej mocy… Ma złożone ręce, jak do modlitwy, nie wiem czy się modliła, ale na pewno prosiła o pomoc. Tylko czy danie kasy jest pomocą? Może doraźną tak, ale na dłuższą metę? Wątpię. Trzeba im pomagać w inny sposób, zachęcać do pracy, dawać wędkę a nie od razu rybę. W ten sposób, jak uważam, wyjdą z żebrania prędzej niż dostając kasę na ulicy. Odwróciłem się, zbliżenie i pięknie wyglądają kamienice na planie pierwszym, domki wchodzące na wzgórze dalej i wyżej zieleń… Śliczny obrazek, typowy dla Bergen, ale nietypowy dla mnie. 

Ulica Vetrlidsallmenningen – ach te nazwy ;p
Połączenie drewnianej i murowanej zabudowy.
“Biały zaułek”, jakich w Bergen wiele.
Solidne kamienice ! To lubię 😉
Różnorodna zabudowa plus bliskość zielonych wzniesień… 😉
“Plac przy ceglanym budynku”.

Targ Rybny – nie tylko z nazwy

Skręciliśmy w prawo w ulice Torget, gdzie mignął mi po prawej mega luksusowy sklep, kto wie, może kiedyś tam wejdę i kupię co zechcę? 😉 Kawałek dalej z tej samej strony jest świetny plac Vagsallmenningen, uwielbiam to miejsce za kolorowe kamieniczki różnej wysokości, stragany i wyrastające ponad tym wszystkim góry. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy, by dojść nad wodę, z tej strony stoją zaraz nad wodą długie, drewniane ławki a można z nich oglądać bliżej mniejsze a dalej większe jednostki pływające. Tuż obok niesamowite miejsce! Targ Rybny. Lecz Rybny nie tylko z nazwy jak w Gdańsku, handluje się tutaj wieloma owocami morza. W akwariach pływają wielkie kraby, które później się zapewne je ;p Następnie weszliśmy na ostrogę, w miejscu, gdzie nas wcześniej nie było. Pięknie wyglądają nad wodą kamienice przy ulicy Bryggen. Samo zaś miejsce wyłożone jest kostką brukową i większymi płytami, stoją ławki, pomnik i powiewają flagi. Warto tutaj wejść, by zaobserwować różnorodną zabudowę po obu stronach zatoki. 

W pobliżu Targu Rybnego.
Ładny? 😉
Pirs, z którego można oglądać nadwodną zabudowę Bergen.
Patrząc w stronę Bryggen…
…oraz Strandkaien 🙂

Najbardziej wielkomiejska część miasta

Wróciliśmy z Ciocią do Torget, po czym skręciliśmy w prawo w Strandgaten. Jedną z bardziej miejskich ulic, ładnie zrobiona, chodniki pokryte dużymi granitowymi płytami, jezdnia kostką brukową, ciekawe latarnie i ławki. Na dole schludnie i porządnie a ściany tegoż salonu? Budynki stojące w pierzei o wysokości 4-5 pieter, bez specjalnych zdobień. Nie mam pojęcia kiedy zostały zbudowane, być może w okresie międzywojennym lub trochę po wojnie, ale to jedna z bardziej solidnie zabudowanych ulic w Bergen jeśli o wielkomiejskość idzie. Idąc tak można co jakiś czas spojrzeć na wyglądającą zabudowę Bryggen i góry… Przy początku Sundsgate zrobiłem to samo, zauważyłem też kamienice z zaokrąglonym narożnikiem, pewnie modernistyczna. Generalnie kilka kwartałów jest tak zabudowanych, ale my wchodzimy dalej w zupełnie inny świat… Świat magicznych, wąskich uliczek. Z początku podszedłem nad wodę, gdzie widać przeciwległy brzeg, niesamowity widok! Weszliśmy w wąskie przejście wyłożone kostką brukową, obok drewniane domy, ale też inne. Tym zaułkiem doszliśmy do deptaku na Strandgaten. Zabudowa 3-kondygnacyjna, głównie murowana, uroczo zdobiona. To miejsce zobaczyliśmy pierwszy raz, świetna sprawa. Podążamy dalej do parku na samym końcu półwyspu, po prawej widać spory statek, mniejsze też i góry. 

Strandgaten – wielkomiejsko, schludnie, ładnie…
🙂
Spojrzenie w stronę Bryggen.
Modernizm? 🙂
Nad wodą, vis-a-vis Bryggen i góry.
Deptak na Strandgaten.
Kolos, a za nim kolos pokryty zielenią.

Park z widokiem na…

Weszliśmy do parku. Wchodzimy coraz wyżej, woda jest zaś niżej i widoki zaczynają powalać… Dużo wody, góry, skały, zabudowa po drugiej stronie, wielki statek, ale pięknie, to ten moment, kiedy poczułem, że naprawdę jestem w Norwegii, że jestem mega szczęśliwy i ciesze się każdą chwilą.

Cudowne miejsce! 🙂

Kilka (istotnych) słów na koniec


Koło 15:30 przy stacji autobusów odebrał nas Wujek i pojechaliśmy do Klokkarvik, gdzie mieszka. Po drodze zaczęło ostro lać, a ja mimo chęci oglądania tego co za oknem, zasnąłem z przemęczenia. Obudziłem się gdy zajechaliśmy do sklepu. Nietypowym doświadczeniem było jechanie w ulewie i nagłe z niej wyjechanie, by po kilkuset metrach znowu w nią wjechać. Musiała być jakaś przerwa między chmurami 😉 Mieszkanie znam sprzed 2 lat, gdy odwiedziliśmy Wujka w Norwegii. Zjedliśmy obiad, obejrzeliśmy filmy i niedługo poszliśmy spać. To był piękny dzień, zaczęty w jednym, a skończony w innym kraju, mega zadowolony zasnąłem.


W parku padł mi aparat, postaram się wstawić zdjęcia z aparatu Cioci i zrobić opis. Jeśli nie dam rady wstawię relacje z drugiego dnia.

Odkrywajcie, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!

O autorze

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Dodaj komentarz

Kamil Sulewski

Cześć moi drodzy!

Uwielbiam podróżować, zwiedzać, rozgryzać miasta i kraje, sprawdzać czym się różnią w zakresie architektonicznym i społecznym. Kocham miasta, jednakże nie zapominam o naturze, którą znajduje i w miastach i totalnie poza nimi.

Ostatnie wpisy

Archiwa